To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Problemy - Wśród ludzi niczym dzikus...

Green_girl_94 - 2011-02-16, 22:23
Temat postu: Tracąc siebie.
Tracę siebie każdego dnia i czasami coraz bardziej.
Nie potrafię zatrzymać tego procesu, ale odkąd jestem na forum jest lepiej, bo to zwolniło.
Tracę samą siebie przez szkołę i prowizoryczny brak czasu dla samej siebie, a w rzeczywistości nie chcę mieć tego czasu i uciekam w różne zajęcia, takie jak tworzenie fikcji, nauka, opieka nad dzieciakami. Niby robię coś dobrego, dla ludzi, ale w rzeczywistości coraz bardziej wciągam się do swojego świata. Tak jak kiedyś cieszyła mnie obecność koleżanek i tak jak kiedyś z nimi rozmawiałam teraz wolę o wiele bardziej muzykę, kartkę papieru i jakiś długopis oraz samotność. Jest tylko kilka osób, z którymi potrafię rozmawiać tak jak kiedyś i próbuję ze względu na nich nie wchodzić całkowicie w ten mój świat, który wydaje się być lepszy niż ten.
Czy Wy macie chociaż podobnie? A może wiecie jak walczyć z takim procesem zamykania się w sobie?

Anonymous - 2011-02-16, 22:32

Zaczęłam jakiś czas temu wycofywać się z życia. Nie mam żadnych koleżanek, dnie spędzam jedynie z partnerem i jego rodziną a wszelkie próby wyjścia poza wywołują nie raz u mnie lęki.

Hm.. może musisz sobie odpocząć do tego wszystkiego? Albo zastanowić się, w którym momencie zaczęłaś unikać towarzystwa i woleć samotność? Może to taki moment, gdy nie potrzebujesz obecności koleżanek tyle, co wcześniej? :tuli:
Jak nie sprawia Ci ten zewnętrzny świat przyjemności i wolisz ten, gdzie jesteś tylko Ty, może warto z kimś odpowiednim o tym porozmawiać? Albo dać sobie czas jakiś jeszcze? Zobaczyć, jak będzie za parę tygodni? Czujesz się nierozumiana przez te koleżanki?
:( :tuli:

Nie wiem, co napisać.

Anonymous - 2011-02-16, 22:42

Mój proces wycofywania się z życia zaczął się jakiś czas temu i mam wrażenie, że teraz już właściwie nic mnie nie łączy z otaczającym światem - żyję we własnej głowie, sama ze sobą prowadzą rozmowy, sama sobie się żalę i sama sobie tłumaczę jak powinnam postąpić - nikt mi już do niczego potrzebny nie jest. Nawet już nie czuję się samotna. Wiem, że zaszło to u mnie za daleko i wiem, że powinnam zawrócić, ale... nie mam do czego wracać.
Myślę, że zamknięcie się w sobie może być oznaką utraty nadziei, że możemy czuć się przy kimś dobrze, utratą wiary w innych, zawiedzeniem się na kimś lub zwyczajnie postępującą depresją. Wiesz może co u Ciebie zapoczątkowało ten proces? Może trzeba zacząć od zwalczenia przyczyny?

Green_girl_94 - 2011-02-17, 20:18

Emaleth napisał/a:
Wiesz może co u Ciebie zapoczątkowało ten proces?

Proces ten rozpoczęła chyba śmierć babci, ale sama nie jestem tego pewna. Wiem, że całą podstawówkę oraz pierwszy rok gimnazjum uczestniczyłam w życiu, a później zaczęłam się z tego wycofywać. Fikcja stała się wygodniejsza niż świat rzeczywisty.
dead_eternity napisał/a:
Czujesz się nierozumiana przez te koleżanki?

To nie chodzi o zrozumienie dead_eternity, ale o samo to, że nie pasuje mi ich obecność.

Anonymous - 2011-02-18, 12:53

Green_girl_94, Ale czemu?denerwują Cię One ,czy ogólnie ludzie?
Green_girl_94 - 2011-02-18, 21:34

Jakoś ostatnio ludzie. No owszem jest kilka, z którymi chcę przebywać rozmawiać, tylko, że spotkanie się z nimi to niemożliwość.
Blutet - 2014-10-04, 19:04
Temat postu: Wśród ludzi niczym dzikus...
Nie widziałam takiego tematu jeszcze ale jeżeli to po prostu moje niedopatrzenie to przepraszam...
Też tak macie że wśród ludzi czujecie jak takie dziki, nie wiedząc jak sie zachować, co powiedzieć, jak taki prehistoryczny człowiek, który uczy się dopiero jakiegoś funkcjonowania wśród ludzi? Ja tak dość często mam co sprawia, że czuje iż nie pasuje wogóle do danego otoczenia i to nie tylko wśród obcych ale także i przyjaciół. Tak jakbym wiecznie odstawała, była w tyle w relacjach z ludźmi. Np. dla większości przytulenie się do kogoś dla mnie to coś trudnego i stresującego a dla większość jest to normalna czynność.

Anonymous - 2014-10-09, 03:59

Miewam różne etapy, ale chociażby napomknięte przez Ciebie przytulenie nie jest dla mnie obecnie problemem.
Jednakże, co do głównego problemu, owszem. Mam ciągłe wrażenie, że zachowuję się niestosownie, nieadekwatnie, niekiedy pytam się, czy postępuję właściwie, jak mam reagować...czy zachowuję się prowizorycznie względnie w granicach przyjętej normalności.
Zbyt dużo czasu poświęcam analizie własnego zachowania, co i tak nie daje rezultatów w praktyce.
Mam wrażenie, że jestem dziwna.

Nie wiem, co mogłabym Ci doradzić...przeważnie jestem na uboczu. Próbuję skupić się na nauce i odnowić kontakty z osobami, które kiedykolwiek nawet delikatnie były chętne spędzać ze mną czas...chociaż nie mam najmniejszej ochoty pracować nad relacjami z innymi ludźmi, ale wiem, że jest to istotne do prosperowania w społeczeństwie. Nie zamknę się na wieczność, a samobójstwa nie chcę całkowicie uznawać za ucieczkę (nawet jeśli tylko tak sobie wmawiam).

Blutet - 2014-10-11, 21:51

Też tak mam, że często analizuje siebie i swoje zachowania ale tak jak mówisz nie daje większych rezultatów :O raczej nie pytam się ludzi czy moje zachowanie jest jak jest u Ciebie, chyba trudno byłoby mi sie zebrać by zadać komuś takie pytanie, zazwyczaj udaje że funkcjonowanie wśród ludzi jest normalne. Obserwuje ludzi i stąd próbuje wnioskować co jest normalne a co nie. Ewentualnie jestem po prostu na uboczu, trochę jak taki odludek. Ale to chyba też na własne życzenie, bo to ja sie izoluje od ludzi...
smugler - 2014-10-12, 12:49

W moich myślach i oczekiwaniach zawsze mam idealną dykcję, wymowę itp. ale gdy przychodzi do wypowiedzenia się wychodzi jak bardzo się jąkam, niewyraźnie mówię, zapominam tego o czym miałem powiedzieć itp. To samo dotyczy wyglądu, nie cierpię oglądać moich zdjęć bo wtedy widzę jak naprawdę wyglądam nie tak jak ja widzę siebie w lustrze lub w moich myślach ale tak jak mnie widzą inni czyli starego, łysiejącego, garbatego, okularnika. Co do przytulania o którym tu wspominacie, dla mnie to całkowita abstrakcja chyba jedyną osobą do której się przytuliłem przez całe moje życie to była moja matka i to było w dzieciństwie, nie wiem jak to jest poczuć ciepło drugiego człowieka, chyba jedynie w moich snach i marzeniach. :oops:
Anonymous - 2014-10-14, 17:57

Oj mam tak, niestety. Niby utrzymuje kontakty z osobami z klasy, rozmawiam normalnie, ale i tak jestem taka... Wyobcowana i dziwna po prostu. Często mam tak, że jedną sytuację potrafię analizować milion razy, w efekcie sama siebie napędzam. Wiem, ze to idiotyzm, ale inaczej chyba nie potrafię.
Blutet - 2014-10-14, 18:13

Co najlepsze ludzie pojęcia nie mają że przebywanie i funkcjonowanie wśród nich nie jest dla nas taką prostą sprawą. Wiecznie sie pilnuje by nie wyjść na jakąś idiotkę totalną, by nie gardzili mną... Choć z pozoru staram pokazać że jestem osobą na luzie...
Anonymous - 2014-10-14, 18:30

Blutet18 napisał/a:
Co najlepsze ludzie pojęcia nie mają że przebywanie i funkcjonowanie wśród nich nie jest dla nas taką prostą sprawą. Wiecznie sie pilnuje by nie wyjść na jakąś idiotkę totalną, by nie gardzili mną... Choć z pozoru staram pokazać że jestem osobą na luzie...


Dokładnie. Osoby, które bez żadnych trudności potrafią nawiązywać relacje nie zdają sobie sprawy, jak czujemy się my.

smugler - 2014-11-05, 10:41

Najgorsze jest gdy rozmawiam z kimś szczerze i ta osoba inaczej zrozumie moją wypowiedź. Ciężko mi, nie wiem jak wyjaśnić co dokładnie miałem na myśli tak by jej nie urazić lub wystraszyć wtedy zazwyczaj unikam całkowicie wypowiadania się. Myślę sobie że lepiej milczeć niż kogoś obrazić lub zrazić do siebie, jednocześnie ludzie mają mnie wtedy za totalnego mruka...
Żurawek - 2014-11-05, 23:07

Rosemarie napisał/a:
Oj mam tak, niestety. Niby utrzymuje kontakty z osobami z klasy, rozmawiam normalnie, ale i tak jestem taka... Wyobcowana i dziwna po prostu. Często mam tak, że jedną sytuację potrafię analizować milion razy, w efekcie sama siebie napędzam. Wiem, ze to idiotyzm, ale inaczej chyba nie potrafię.

Oj tak. Mam w klasie ogółem taką część ludzi, że niedość, że piękni to jeszcze tacy... Przebojowi, fajni. Generalnie gadam z nimi, ale jakoś tak... jakbym była gorsza, jak piąte koło u wozu. Gadka o tyłku Maryni i nic więcej... Często jak strzelę gafę wśród ludzi, niekoniecznie w klasie, to potrafię się tym przez kolejne pół roku gryźć. Teraz tak mam. Albo jak dopadają mnie wspomnienia, to przeżywam jakieś zdanie wypowiedziane dla jaj po raz kolejny.
Próbuję rozmawiać z D., żeby może w końcu sobie kogoś znaleźć, bo mi się podoba. To albo się kompletnie krępuję, albo wiszę mu na szyi. No ja już nie wiem. Bo mam wrażenie, że ciągle robię coś nie tak... Często nie pytam o różne rzeczy, bo się boję wyśmiania, niewiedzy. Czuję się głupsza.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group