To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Samobójstwo - Jak wyobrażacie sobie reakcje bliskich?

Andzia - 2016-08-24, 19:06

Nie mam rodziców ani przyjaciół, więc u mnie tutaj sprawa jest jasna. Znajomi z klasy pewnie byliby zaskoczeni, rodzeństwo pewnie smutne. Na pewno ktoś na moim pogrzebie by płakał (myślę, że siostry i żony moich braci), ale tak, jak tenswiatjest pisała, pewnie szybko by im przeszło. Niejeden już był tego przykład, dlatego trudno mi uwierzyć, by było inaczej. Moja siostra powiedziała mi kiedyś po śmierci Mamy, że gdyby nie to, że ma już męża i dzieci, to by się może załamała, ale tak non stop coś, życie toczy się dalej, dziećmi trzeba się opiekować, i takie tam... Także nawet ta jej wypowiedź daje dużo do myślenia.
Żurawek - 2016-08-24, 19:20

Andzia, bo tak jest w życiu, że tyle się dzieje. Ale pustka w sercu pozostaje i żal. Nawet gdy na codzień tłumiony to są chwile, że wychodzi i skutecznie dołuje. Więc to nie jest tak, że by szybko przeszło. Nawet w przypadku toksycznych rodziców w większości przypadków, że strata boli i to bardzo, bo nagle się budzą, że zrobili źle i chcieliby naprawić swoje błędy, a już nie mogą. Naprawdę niewielu jest takich rodziców, którzy ucieszyliby się ze śmierci własnego dziecka. Jeśli są, to bardzo poważnie zaburzeni i patologiczni.

Tak czytam ten temat i widzę, jak ludzie surowo oceniają swoje środowisko i nie doceniają swojej osoby. W 90% przypadków pewnie nie jest prawdą, ta beznadzieja osoby piszącej, a tylko zaburzony obraz samego siebie. Da się nad tym pracować, z sukcesami. Tylko to trwa.

Andzia - 2016-08-24, 21:12

Żurawek napisał/a:
Naprawdę niewielu jest takich rodziców, którzy ucieszyliby się ze śmierci własnego dziecka. Jeśli są, to bardzo poważnie zaburzeni i patologiczni.

Tak czytam ten temat i widzę, jak ludzie surowo oceniają swoje środowisko i nie doceniają swojej osoby. W 90% przypadków pewnie nie jest prawdą, ta beznadzieja osoby piszącej, a tylko zaburzony obraz samego siebie. Da się nad tym pracować, z sukcesami. Tylko to trwa.


Tak, jeśli o to chodzi - masz rację. Nie sądzę, by moi rodzice byli z tego powodu szczęśliwi, nigdy tak nie uważałam, ale ich już nie ma...

I z drugim zacytowanym stwierdzeniu też się zgadzam, w szczególności, gdy ktoś faktycznie ma oparcie, lecz go nie dostrzega. Ja nie mam, niestety, jestem bardzo samotna, ale wiem, że to po trosze również moja wina - zaczęłam urywać kontakty ze wszystkimi wokół, a druga część nie mogła znieść mojego humoru, ja natomiast obwiniałam się o to, że zasmucam inne osoby, że nie daję im normalnie żyć. Czasem zdarzyło się, że ktoś prosto z mostu powiedział mi, że ja to zawsze muszę coś odpierdzielać, że nie mogę być po prostu jak inni, że nie umiem się śmiać, żartować, cieszyć. Ale to były sporadyczne sytuacje i w większości mówiła to moja była przyjaciółka.
Ale pracuję nad tym, bo wiem, że w niektórych momentach też potrafię sobie coś wyolbrzymiać. Wcześniej trudno było mi się do tego przyznać, wszystko widziałam w białych albo czarnych barwach, tu było dla mnie wszystko jasne - tak jest i koniec, to fakty, bo ja tak myślę, bo to widzę, bo tak czuję. Na terapii nauczyłam się już te moje myśli trochę kontrolować.

Mates - 2016-10-23, 15:52

Rodzice pewnie by tego nie przeżyli, zwłaszcza ojciec. Ma już swoje lata. Rodzeństwo? Pewnie ból, smutek, obwinianie siebie, tak uważam. Zresztą oni myślą, bo troszkę wiedzą, że przesadzam, że to sie wszystko ułoży, czuje się jak gówniarz, no ale to moja wina bo takie sprawiam wrażenie. :) Siostra jest w zaawansowanej ciąży, chyba to mnie jeszcze powstrzymuje tak do końca. Chociaż z drugiej strony...ile można się męczyć samemu ze sobą i udawać że jest ok.
niewidzialna_ - 2016-11-07, 02:08

To zależy od twoich bliskich. Mój tata powiedział, że gdybym odebrała sobie życie on też by to zrobił. Kilka lat temu cierpiał na depresje, brał leki, chciał się zabić. Ale coś mu pomogło. Teraz jego córeczka boryka się z tym samym problemem. Wizyta u psychiatry w niczym nie pomogła. Ta kobieta po 15 min zdiagnozowała u mnie depresje i przepisała leki.
MalaMi - 2017-04-11, 09:53

W moim przypadku nikt by się nie przejął moja śmiercią i tak wszyscy mnie ola li mają mnie gdzieś nawet rodzina nigdy nie przychodzi do mnie do psychiatry ka wiec poco zyc
Alessa - 2017-04-13, 06:57

Pewnie by żałowali,że byli tacy ślepi. Albo byliby wkurzeni na mnie jak mogłam to zrobić.
Bo '' Przecież niczego mi nigdy ne brakowało'' , ''Miała za dużo czasu wolnego i wymyśliła sobie ten smutek''.

Zjawa - 2017-04-16, 16:49

Jak by zareagowali? Pewnie byłoby im smutno, ale po jakimś czasie na pewno by stwierdzili, że w sumie lepiej beze mnie. Zastanawiam się tylko, czy gdybym zostawiła im dostęp do mojego pamiętnika, to by mi uwierzyli, że rzeczywiście czułam się tak jak im mówiłam.
Me.Nobody - 2017-04-16, 21:27

Bliscy na pewno byliby smutni, być może załamani. Wiem jak boli strata bliskiej osoby bo kilka lat temu marł mój tato. Ból jest nieunikniony, więc chciałbym za to przeprosić bliskich i jakoś go ograniczyć. Bliscy to tylko rodzina, znajomych ograniczam do minimum. Dzieci na szczęście nie mam.
Killjoy - 2017-06-21, 20:11

Reakcja rodziny byłaby mi obojętna. Obawiałabym się za to o kilku przyjaciół o mniej stabilnych charakterach.
Kijanka - 2017-06-28, 01:15

Myślę, że część moich znajomych byłaby zaskoczona, a część nie. Reakcja rodziców kompletnie by mnie nie interesowała.
Anonymous - 2018-04-25, 16:12

Czasami się nad tym zastanawiam, wtedy samobójstwo zaczyna wydawać mi się głupie. Bo przecież nie chcę się zabić, aby zobaczyć reakcję innych osób. Poza tym, to nie możliwe. To pomaga i na krótki moment odechciewa mi się nie żyć.
No i muszę też być poważny. Odpycham od siebie ludzi, więc nikt nie darzy mnie jakimś szczególnym uczuciem. Poboli i przestanie, co mogę powiedzieć? Po czasie ludzie odetchną, będzie im beze mnie zdecydowanie lżej. Nie będzie kolejnych ran, ani napawania strachem.
Smutna prawda.

Flamaster - 2018-04-30, 13:33

wali mnie to bo będę gryzł ziemię
Ojciec - 2018-04-30, 14:20

Mam pytanie. Co jest lepsze dla dziecka, życie w ze świadomością że rodzice nigdy nie będą ze sobą czy to że tata nie żyje?
Według mnie by to byłaby lepsza ta druga opcja. W końcu przecież można zrobić to tak, by nikt się nie domyślił.

Jednobarwna - 2018-04-30, 17:09

Ojciec, bardzo mądre myślenie. Dziecko łatwiej zrozumie, że jego rodzice nie są razem niż to, że tatuś nie żyje. Wiesz jaka to trauma dla dziecka, w każdym wieku. Stracić rodzica.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group