To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Samobójstwo - Żałuję, że żyję

Adzumi - 2016-11-14, 00:22

W szkole coraz gorzej, w życiu same porażki. Ważni ludzie odchodzą... z dnia na dzień jest ich coraz mniej. Mają dość ponurego chłopaka który nie radzi sobie w życiu. Nikomu nie potrzebny, nieważny, zbędny. A głowę codziennie nawiedzają myśli : i po co Ty walczysz, przecież i tak nie ma już nadziei.
hektor - 2017-03-20, 21:52

Pisząc poprzedni post w innym temacie jakoś dziwnie poczułem, że mam dość swojego życia. Poczułem, że chciałbym się w końcu odważyć i ze sobą skończyć, bo nie widzę innego wyjścia. Jeszcze miesiąc muszę jakoś funkcjonować, ale potem... Czeka mnie i tak tylko pustka, która będzie co raz bardziej mnie ogarniać. Nie potrafię tego zmienić. Nie czuję, że chcę to zmienić. Nie mogę tego pojąć, dlaczego inni mają plany na życie, o czymś marzą i robią coś w tym kierunku, a ja widzę tylko śmierć. Chciałbym krwawić, a potem umrzeć. Żal mi rodziców, bo chcieli by mieć normalnego syna, który przedstawi im swoją partnerkę, jakieś plany. Kogoś, kim można się pochwalić, a mają mnie. Kogoś kto co prawda pomoże zawsze jeśli zdoła i nic w zamian nie oczekuje, ale co z tego, jak nawet dla mnie nie jest to powód do życia.
Kilka ostatnich sylwestrów spędzałem z myślą, że nie będzie już następnego i teraz czuję, że to się spełni.
Przepraszam za dłuższy wywód jak na mnie, ale chciałem te myśli gdzieś przekazać.

epiata - 2017-03-22, 19:43

Jutro będzie lepiej
Morricorne - 2017-03-25, 04:08

Nie mam już pomysłu co robić

Sprawa wygląda tak.
Jestem młodą osobą. 25 lat.
Przegrałem życie. No nie boję się tego napisać.
Bezrobotny, bez środków do życia. Na czyjms utrzymaniu.
Nawet własnego mieszkania nie posiadam. Mieszkam obecnie u matki.
Matki która od samego mojego urodzenia traktowała mnie gorzej niż zwierzę.
Reszta mojego rodzeństwa zawsze była faworyzowana.
Ojciec odszedł od mojej matki gdy miałem 6 lat. Czyli nawet go nie pamiętam.
Próbuję zmienić swoje życie.
Popadłem w długi kilka lat temu. Wpis w krd, komornik na głowie.
Mając pracę jeszcze jakiś czas temu spłacałem ile się dało.
Praca w serwisie komputerowym. Naprawy telefonów, komputerów itp.
Naprawdę Kocham takie rzeczy robić i jestem w tym dobry. Pomimo braku wykształcenia w tym kierunku.
Zawsze jakoś z sukcesem udaje mi się naprawiać takie rzeczy.
Obecnie moja sytuacja wygląda tak.
Znalazłem pracę za granicą na terenie Wielkiej Brytanii. Pracę z zapewnionym zakwaterowaniem.
Czyli nic tylko jechać, pracować. Odciąć się od toksycznego środowiska. W którym się obecnie znajduję.
Awantury codziennie w domu.
Ledwo psychicznie już wyrabiam, dlatego kiedy tylko się da wychodzę z domu.
Gdybym mógł nawet teraz zebrałbym się i wyjechał z tego kraju. Niestety nie mając żadnych pieniędzy. Wszyscy, dosłownie wszyscy. Traktują mnie jak kogoś gorzej niż trendowatego.
Co mnie dobija już psychicznie.
Czuję się jak gówno. Momentami wraca moja depresja, przez co kiedyś po próbie samobójczej wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym.
Załamałem się wtedy całkowicie i chciałem zniknąć z tego świata. Zniknąć raz a konkretnie.
Przewalone uczucie. Zaczyna to wracać.
Chciałem po prostu uwolnić się z tego wszystkiego. Pracować i ułożyć sobie życie. Ale widzę nie da się. Jak zawsze wszystko w życiu rozbija się o pieniądze. Pieniądze których nie mam. A ludzie którzy je mają. Myślą że im wszystko wolno.
Szkoda słów.
Szkoda nerwów, nic tylko zdychać.
Zorganizowałem nawet zbiórkę funduszy na sfinansowanie mojego wyjazdu do pracy. To mnie zmieszali z błotem.
Jak zawsze lepiej dobić niż pomóc komuś.
Wszak to fajna zabawa patrzeć jak ktoś zdycha i pogrąża się w rozpaczy coraz bardziej.
Przepraszam że taki chaotyczny post.
Ale już mam metlik w głowie od tego wszystkiego.
W dodatku żeby było lepiej.
Jeszcze mnie stalkować zaczęli. Na dwóch forach co zamieściłem post z prośbą o pomoc.
Naprawdę mam dosyć.
Nie dosyć że mnie ludzie w realu kopią. To jeszcze w internecie jeżdżą po mnie jak chcą.
Chciałem zdobyć te pieniądze na wyjazd. Raptem 700 zł.
Wyjechać, pracować odciąć się od tego wszystkiego.
Ale się nie da.
Jak do końca miesiąca się nic nie zmieni na normalne.
To wychodzę z domu i jest tu niedaleko most.
Rozwiązanie ostateczne.
Moja psychika już naprawdę tego nie przyjmuje.
Za dużo tego wszystkiego.
Mam tylko szczerą nadzieję. Że jebnie to wszystko.
Przywali jakaś asteroida i rozwali tą planetę.
Planetę gdzie homosapiens zachowuje się gorzej niż zwierzęta.

Skyline - 2017-03-25, 20:53

Hektor, Kurajmo rozumiem Was. Życie jest paskudne i czasem można mieć już tego wszystkiego dość. Sam mam myśli samobójcze, jednak nigdy nie miałem odwagi żeby się zabić. Bo w sumie samobojóstwo nie rozwiaże problemów. Może chociaz wasze problemy się rozwiażą, bo moje to na pewno nie.
Morricorne - 2017-03-25, 22:58

@up
Moje niby są. Ale pomimo usilnych prób zmiany obecnego położenia.
A wierzcie lub nie. Już od ponad miesiąca dzień w dzień siedzę i robię wszystko by uratować się jakoś z tej sytuacji.
To i tak jest coraz gorzej.
Jedno udało mi się rozwiązać.
Pracę znalazłem. Ale kurde no.
Chcę jak człowiek jakoś te środki zgromadzić. Nie chcę kraść, bo wiem że to złe i prędzej czy później do mnie wróci.
Ale nie da się inaczej.
Cały Wszechświat się sprzysiągł przeciw mnie czy co?
Nie wiem.
Kłótnie w domu, hałas codziennie. To wszystko mnie wykończa z dnia na dzień.
Mam swoją wytrzymałość psychiczną. Ale kończy się ona.
Linia mojego wkurzenia i rozpaczy zmniejsza się coraz szybciej i szybciej.
W końcu to pęknie, wpadnę w furie jak kiedyś. Piznę tym wszystkim i w końcu odejdę z tego świata.
Ileż to można starać się, walczyć o zmianę swojego życia na lepsze. Próbować i pomagać innym. A świat tak mi się odpłaca.
Jestem juz tak zdesperowany że nawet spróbuję ukraść te pieniądze. W jakikolwiek sposób.
Jakby się udało wyjechać to oddam to co do grosza. Będę zapieprzał po 12h i wyżygam te pieniądze. W ciągu miesiąca.
Ale niech mi się tylko uda.
Za długo już wszystko nie idzie po mojej myśli.
Za długo siedzę w tym bagnie
I za długo męczę się psychicznie w tym wszystkim.
Wczoraj posunąłem się nawet do autoagresji. Zacząłem się ciąć. I czarnej magii.
Zrobiłem rytuał Wicca, żeby tylko odwrócić tą pechową kartę w swoim życiu.
Od zawsze się tym interesowałem. I stwierdziłem że już nic do stracenia nie mam. To mogę spróbować.
Everything is fucked up.

Aiztes - 2017-03-26, 12:42

Tylko maskuję się z tym, że jest dobrze. Brak perspektyw na przyszłość mnie rozkłada na łopatki. Niby praca jest, ale to nie jest dla mnie najważniejsze.
shady - 2017-03-26, 13:19

Nigdy nic się nie ułoży. Niby pozornie mam wszystko czego mi trzeba, ale wewnątrz nie mam nic. Nie umiem docenić niczego, a zamiast cieszyć się z miłości, czuję jakby była ona dla mnie uwiązaniem do tego świata, bo nie chcę swoim odejściem nikogo nie skrzywdzić.
Morricorne - 2017-03-27, 12:38

Już dwie osoby mnie poparły.
Teraz juz jestem pewien że uda mi się zrealizować mój cel. Zebrać środki finansowe i wyjechać z tego kraju. Kraju w którym żyją dobrzy ludzie. Ale mało ich widać. A na codzień spotykam się z samymi złymi i wampirami energetycznymi.
Ja to teraz wiem że mi się uda.
Także chyba jeszcze nie wszystko stracone w moim życiu.
W sumie szkoda tego sznura co przygotowałem. Ale widać swój plan Suicide będę musiał przełożyć.
Jedna rada ode mnie.
Nie przejmujcie się wcale co inni mówią na wasz temat.
Sami w życiu Nigdy nic nie osiągnęli i z takim podejściem nie osiągną.
Ja za bardzo się tym przejmowałem zbyt długi czas. Dzisiaj sobie to uświadomiłem.

MalaMi - 2017-04-11, 09:52

Ja tez ciągle żałuję że żyje ze po oazę próbie samobójczej mnie 8dratowano jak i ostatnio i poco skoro ja nie chce żyć, mam dość siebie życia i wszystkich ludzi nawet rodziny
Alessa - 2017-07-03, 21:21

Czasami mam wrażenie , ze jedyną perspektywą w moim życiu jest śmierć, że do niczego innego się nie nadaję. Mam problemy z ułożeniem sobie życia. Chciałabym żeby to się już skończyło.
Nomea - 2017-08-05, 00:44

Codziennie pragnienie autodestrukcji to już norma, nie chodzi już nawet o sam fakt że mam dość życia, mam dość patrzenia na zakłamanych ludzi, na inne osoby które cierpią tak samo jak ja, ale również nie mają siły żeby wykonać ostateczny krok, poczucie bezsensu i niezrozumienia, resztki nadziei które z każdym dniem coraz bardziej zanikają, wyczekiwanie chwili kiedy będziesz w stanie odejść...
Zakręcona - 2017-08-22, 17:39

Żałuje, oj tak. Ciągle tkwie w jednym punkcie lub bardziej to jest podróż "w dół". Czuję, że staje się coraz mniej samodzielna, coraz mniej potrafię się postawić (nawet gdy wymaga tego sytuacja). Trudniej jest wytrzymać tutaj, w tym miejscu. Gdy wszystko co o tobie mówię w dłuższej perspektywie staje się prawdą. Nie mam z kim o tym porozmawiać lub nie chce... Gdy zbliża się jakaś konfrontacja ja juz cała w nerwach... Teraz nie pracuje, boje się poszukiwania pracy, tych rozmów kwalifikacyjnych. Boję i nienawidzę tego życia... Tych straconych szans, tego, że coraz bardziej zamykam sie w sobie, że wolę siedzieć w pokoju niż z kimś się spotkać. Nienawidzę sobie i żałuje, że przeżyłam.
mrowy - 2017-08-23, 01:51

Widzę, że nie ja jedyna żałuję heh. Jeżeli mogłabym wybierać przed tym syfem czy chce żyć to oczywiście, ze wybrałabym, ze nie XXXD :) Życie jest piękne idź uprawiać sport i to zobaczysz heh. Zero myśli o śmierci 24/7 bez powodu. Fajnie by było :D

Trzy "x" stanowczą wystarczą. | Sourlie

Zakręcona - 2017-10-09, 14:28

Większość dwa o swoje cztery litery i niestety ja też do tej "wspaniałej" :/ grupy należę. Bo lepiej dbać o siebie i zostawić kogoś w potrzebie bo boje się, że też mogę oberwać. Boje się, bo może mi się dostać i to bardzo lub odejdę spokojnie. Nie ma nic pośrodku, ale wiem, może aby żyć w swojej oazie spokoju coś traciłam i to chyba bezpowrotnie. Ja wielki tchórz bo nie mogę się postawić bo jak trzeba coś zrobić to się boję, a gdy trzeba uciekać to stoję i nie wiem co robić. Brawo, zginę w tym świecie... oby tylko siebie pogrążyła i nikogo więcej...
Wieczny problem: pomóc i się narazić czy nie pomóc i mieć spokój...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group