To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Psychiatria i Psychologia - Psychoterapia

Żurawek - 2017-08-14, 20:39

Rainbow, no to witaj w klubie i realiach NFZu. Tak to właśnie wygląda niestety. Ja postanowiłam spróbować chodzić przynajmniej raz w miesiącu i poczekać, aż się miejsce zwolni.
Szary Chomik - 2017-08-16, 21:09

Od dwóch lat chodzę raz w tygodniu na spotkania z psychologiem.Zaczęło się w szkole, skończyło i trwa dalej w poradni.
komarymniepogryzły - 2017-08-28, 14:25

Czy komuś z was pomogła psychoterapia w nerwicy pęcherza/częstym chodzeniu do toalety i podobnych sprawach? Zastanawiam się czy jest w ogóle sens poruszania tego na terapii.
Euphoriall - 2017-08-28, 16:59

komarymniepogryzły, po głowie nie dostaniesz za to, że o tym wspomnisz, więc myślę, że warto, może coś Ci terapeuta ciekawego powie.
Jednobarwna - 2017-08-29, 00:30

Serio do psychologa trzeba mieć skierowanie, nawet w sytuacji kiedy już sie do niego kilka lat chodziło, tylko zmieniło się poradnię?
Delphi - 2017-08-29, 12:03

Jednobarwna, tak, dokładnie tak samo jak do dermatologa czy okulisty. :roll:
Anonymous - 2017-08-30, 15:39

Jednobarwna, u nas do psychologa nie potrzeba skierowania jeśli czas pomiędzy ostatnią wizytą nie wynosi powyżej roku. Mówię o przychodni rodzinnej NFZ.
Euphoriall - 2017-09-08, 14:25

Chciałabym, aby ci, którzy wahają się nad psychoterapią to przeczytali.
Kolejny bardzo mądry wpis Manufaktury radości (bloga gorąco polecam, jest bardzo pozytywny), tym razem na temat mitów o psychoterapii
Naprawdę warto.

Niedotykalna - 2017-09-09, 11:13

Szamanka, dziękuję za ten link. Blog trafia na listę ulubionych!
Castro - 2017-09-09, 12:36

Szamanka, generalnie bardzo fajny artykuł, ale o jeżu jak mnie niebotycznie wkurza, kiedy winą za brak postępów w terapii zawsze obarcza się pacjenta. Nigdy psychoterapeutę, a już w żadnym wypadku nie chorobę lub zaburzenie, bo przecież lekooporne choroby nie istnieją i medycyna ma zawsze 100% wyleczalność wszystkiego. :roll: Oczywiście są pacjenci, którzy nie stosują się do zaleceń i faktycznie ciężko wtedy oczekiwać cudów, ale zakładanie, że wszyscy, którym terapia nie pomaga się nie stosują zakrawa o absurd. Co więcej... wkurza mnie, że brak jest informacji o działaniach niepożądanych terapii. O tym czasem mówią terapeuci przed terapią (kiedy przykładowo sugerują nie podejmować ważnych życiowych decyzji przed zakończeniem terapii), ale czasem kompletnie jest to pomijane. Leczenie ma skutki uboczne i skutki niepożądane. Każde leczenie. Psychoterapia też.
QuinnNightmare - 2017-09-10, 09:29

Fajny artykuł. Muszę przyznać, że wkurza mnie często podejście ludzi ,,z zewnątrz" do takich spraw, bo wydaje im się, że jak człowiek idzie do psychiatry, to już po prostu nie ma sensu się z nim zadawać, bo jest psychopatycznym mordercą...Albo w ogóle teksty na temat ludzi z myślami samobójczymi, sama też nie pochwalam i uważam za głupotę, ale jeszcze głupsze jest dosłowne obrażanie owej osoby, nie znając w ogóle jej podstaw i przeszłości. Mało tego, często nawet ci z ,,wewnątrz" myślą właśnie, że wystarczy przychodzić na terapię i wszystko się ułoży...od siebie nic już dawać nie trzeba.
Oczywiście nie jest to 100 na 100 ani nawet 50 na 50, ale jednak takie jednostki się trafiają.

Anonymous - 2017-09-20, 16:51

Mam problem z terapeutką. Współpraca jakoś nam nie idzie... Na sesjach bardzo dużo gada, na co zresztą zwróciłam jej uwagę. W odpowiedzi usłyszałam tylko "to możesz zmienić terapeutkę". Wydaje mi się zbyt dyrektywna. Ja rozumiem, że w terapii uzależnień są pewne określone zalecenia, ale ona przesadza. Wbiła mi do łba, że mam powiedzieć rodzicom o uzależnieniu. Powiedziałam mamie... Jej reakcja była taka, że wolałabym już dostać po mordzie. Żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazywały na to, że poinformowanie rodziców przyniesie pozytywne skutki. Tłumaczyłam, że przerabiałam to już jakieś 5 lat temu, kiedy zaczęłam się leczyć psychiatrycznie i ich reakcja tym razem będzie podobna. No dobra, to jedna sytuacja, każdy może się mylić. Prawdziwy problemem jest to, że nie pracujemy w ogóle nad moimi zaburzeniami osobowości. Zawsze tylko alkohol i alkohol... Owszem, trzeba nad nim pracować, ale nie tylko on odpowiada za burdel w mojej głowie. Nawet kiedy zgłaszam, że czuję potrzebę się okaleczyć, to ona węszy tam alkohol. Super, piękna teoria, tylko ja pierwszych samookaleczeń dokonywałam w wieku 14 lat, a pić zaczęłam znacznie później. Czasem mam wrażenie, że ona ma większego jobla na punkcie alko niż ja. :lol: Jeśli chodzi o wykształcenie mojej terapeutki, to ma dyplom z pracy socjalnej, a po studiach zrobiła certyfikat terapeuty uzależnień. Podczas jej urlopu miałam okazję mieć kilka sesji z terapeutką, która ukończyła psychologię i pracuje w duchu terapii psychodynamicznej. Mam wrażenie, że te kilka spotkań dało mi więcej niż miesiące z moją aktualną. Przykro mi, ale obserwując jej sposób pracy, nie wierzę, by dźwignęła pacjenta z zaburzeniami osobowości. Jestem sfrustrowana i nie wiem co robić. :padam: Od 5 lat wędruję po różnych gabinetach i mam już dość...
komarymniepogryzły - 2017-09-20, 19:43

Chciałabym was prosić o radę i opinię.

Podobnie jak Lisa zauważyłam, że zdecydowaną większość czasu, mówi terapeutka, nie ja. Dziś byłam w poradni, prawie cała wizyta przebiegła normalnie. Ostatnio dość dobrze sobie radziłam i o tym rozmawiałyśmy. O schematach zachowania, co ostatnio się wydarzyło i takie tam. Spytałam wtedy o mniej nurtującą mnie rzecz- o to, jak wyrobić w sobie poczucie własnej wartości i podałam przykład mojego myślenia. Przytoczę mniej więcej fragment dialogu.

-Będziesz spełniać swoje cele, to zyskasz pewność siebie.
-W większości je spełniam, a nadal czuję się gorsza i bezwartościowa.
-Co to znaczy, że ktoś jest wartościowy?
-Ma jakieś zainteresowania, cele, dba o drugiego człowieka, jest dobry i tu dużo wymieniałam.

Wtedy się wzburzyła, powiedziała, że zna dużo osób takich i takich i czy to znaczy, że są bezwartościowi? Powiedziałam, że nie i wytłumaczyłam, dodałam, że odnoszę to tylko do siebie, tak samo wszystkie wymagania itd. Brnęłyśmy w to dalej, próbowałam jej wyjaśnić o co mi chodzi. :shock:
Usłyszałam wtedy, że to nie sprawa do niej, że może więcej leków potrzebuję, że takie mam myślenie, że niektórzy tak mają, że są wiecznie niezadowoleni i coś im nie pasuje. Później, że musi słuchać mojego marudzenia i dzielnie to znosi, a ja powinnam się cieszyć, że studiuję, a więc mogę np. wcześniej wyjść z zajęć, bo ona właśnie jedzie do drugiej pracy i nie może sobie pozwolić na coś takiego. Rozumiem, że ciężka praca, może kręcimy się w kółko, terapia szokowa czasami pomaga, ale ja nic takiego szczególnego nie mówiłam nawet, nie zakręcałam się w myśleniu jak kiedyś, słuchałam jej rad i poleceń, więc nawet nie wiem co tam się odje…

Wyszłam stamtąd prawie z płaczem, poczułam się atakowana i tak jakbym sobie to wszystko wymyślała albo po prostu była taka do dupy i koniec, nic nie zrobisz, ten typ tak ma. :/

Oczekuję zbyt wiele prosząc o pomoc w zwiększeniu pewności siebie i by nie czuć się jak śmieć?

Żurawek - 2017-09-20, 20:10

komarymniepogryzły, zachowanie Twojej terapeutki było skrajnie nieprofesjonalne. Nie rozmawiacie na terapii o niej, tylko o Tobie. Mogła zauważyć, ze inni sa tacy i czy są wartościowi, zeby zweryfikować Twoje myslenie, ale taka akcja? Dziwne. Miałaś prawo się tak poczuć.


Ja dzisiaj byłam na drugim spotkaniu z psychologiem. Trwało... 15min. :facepalm: Zawsze jak się mnie pytają "jak tam" to za Chiny nie wiem co powiedzieć. Dzisiaj przed terapią czułam się jak wyprana z odczuć, wiec odpowiedziałam, że nic. Rozmawiałyśmy o moich wyskokach z jedzeniem i problemie z działaniem. Dostałam za zadanie poznać oferty rożnych fitness klubów i siłowni. Niby spoko... A jednak mam wrażenie, że zmarnowałam te 15 min...

Anonymous - 2017-09-21, 08:00

Lisa napisał/a:
Podczas jej urlopu miałam okazję mieć kilka sesji z terapeutką, która ukończyła psychologię i pracuje w duchu terapii psychodynamicznej. Mam wrażenie, że te kilka spotkań dało mi więcej niż miesiące z moją aktualną.

A dałoby się spróbować umówić do niej na spotkanie i porozmawianie o terapii?

Z tego co piszesz to bardziej skupia się na objawach niż na źródle problemów, skoro wszędzie węszy alkohol, jakby to alkohol ustawiła źródłem wszystkich Twoich problemów...

Wędrowanie po gabinetach od tylu lat ma prawo być męczące, a z drugiej strony męczyć się z terapeutką to też pewnie nie wpłynie korzystnie na leczenie...
Jej gadulstwo to styl pracy mający co osiągnąć?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group