To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sercowe rozterki - Nieodwzajemnione uczucia

Ella - 2015-06-30, 20:38

Scaliłam z Miłość bez wzajemności.

flower - 2015-07-30, 14:15

Ambi napisał/a:
Ja wolę siedzieć cicho i nic nie mówić tej osobie. Kończy się zawsze tak samo- tamta osoba czuje się głupio, tłumaczy że nic z tego nie będzie, zrywa kontakt, a my zostajemy sami ze swoimi uczuciami. Lepiej jest siedzieć cicho.


Tutaj się zgadzam, ja tam nigdy nie mówię nikomu że zaczynam coś do niego czuć. Za bardzo boję się odrzucenia i wyśmiania, zdeptania moich uczuć.

Żurawek - 2015-08-02, 10:24

Ja w sumie też wolę siedzieć cicho, zwłaszcza, że zazwyczaj mi to przechodzi, jak znajdę sobie "inny obiekt", może to głupie, ale z mojej desperacji szybko się przerzucam na inną osobę, a jakbym miała się uzewnętrzniać z każdego mojego zauroczenia w stosunku do praktycznie każdego mojego kumpla czy przyjaciela, to ja dziękuję bardzo. Chyba trawienie tego w sobie opanowałam już do perfekcji... :roll:
Imaginary - 2015-08-03, 09:58

Nie przeczytałam całego tematu, ale jeśli chodzi o nieodwzajemnioną miłość to powiem jedno - najlepszym lekarstwem jest czas. W moim przypadku i tych przypadkach, które znam często tak bywało, że wydaje ci się, że kogoś kochasz, ta miłość i ta osoba jest dla ciebie wszystkim, całe życie masz wypełnione tym cierpieniem z powodu, że ta osoba nie czuje tego samego, a tak naprawdę po pewnym czasie okazuje się, że nie kochałaś/eś nawet tej osoby tylko swoje wyobrażenie o niej i że to tak właściwie to w ogóle nie była miłość, tylko jakieś urojenie. Takie cierpienie wydaje się wszystkim, przyćmiewa wszystko inne, ale jak już się w końcu z tego wychodzi to tak jakby się obudziło z jakiegoś snu, naprawdę. Przynajmniej ja tak miałam.
Nigdy nie wiadomo co powiedzieć takiej osobie cierpiącej z powodu nieodwzajemnionej miłości, bo wydaje jej się, że inni ludzie się nie znają, bo nie wiedzą co czuje, nie wiedzą jak to jest, ale hm. Smutno mi strasznie z powodu tych wszystkich ludzi, którzy zakończyli swoje życie z powodu nieodwzajemnionej miłości, bo no, ból z tego powodu trzeba jakoś przetrwać. Wydaje się, że poza tym bólem nie ma nic, a tak nie jest. Jest dużo więcej.
Nie gwarantuję, że to kiedyś całkiem przestanie boleć, czasem jest się tak bardzo zakochanym, że no to nie znika, ale jest inaczej, ciężar jest mniejszy i można ruszyć dalej. Także gwarantuję, że będzie lepiej, kiedyś i że nieodwzajemniona miłośc to nie koniec świata i że są osoby, które przez to przeszły i które rozumieją.

Vitter - 2015-08-18, 21:34

Pierwszy raz spotkałem się z takim uczuciem, wcześniej też prawda nie było łatwo, ale zawsze wychodziłem "zwycięsko" i "na swoje". Teraz już nie widzę takiej możliwości, tym bardziej w związku z moją przeprowadzką (która m.in. też jest spowodowana brakiem perspektyw "na coś więcej"). Czuję się... Przegrany. Po raz pierwszy. Cholernie dotkliwe uczucie. I boli za każdym razem gdy pomyślę.

Jedyne co mnie pociesza że w świetle innych moich zawodów, to stoi dość niewysoko w skali bólu i w porównaniu z innymi <zawodami> jest do zniesienia.

Killjoy - 2017-06-15, 23:24

Wyznanie miłości osobie, które nie jest nami zainteresowana tylko pogłębia problemy. Na dodatek, istnieje spore ryzyko, że utracimy ją na zawsze.
Pandora - 2017-10-13, 22:34

Ja tam wolę stracić na zawsze niż np patrzeć jak się ma dobrze z inną. Takie cos jeszcze bardziej niszczy i tak na dobrą sprawę nie pozwala się uwolnić od uczucia i spojrzeć na innych. Sama mam teraz uczucia, które nie są odwzajemnione, wyznałam je, a ta osoba nawet nic na to nie odpisala. Kontakt się urwał. Nie żałuję, że powiedziałam, bo zrzuciłam z siebie trochę ten ciężar, jemu to nie zaszkodzilo, a ja przynajmniej nie duszę tego w sobie. Już mi wszystko jedno, przepadło.
Anonymous - 2017-10-18, 14:33

Ja nigdy nie odczuwałam czegoś podobnego, ale za to byłam obiektem, w którym się ktoś zakochał i wyznał miłość.
Wiecie co myślę o tej o sobie? Jest po*ebanym zj*bem. Nienawidzę go i życzę mu śmierci bo niedobrze mi, kiedy patrzy się na mnie i jego spojrzenie wędruje po moim tyłku.

saratsi - 2017-10-18, 14:51

Inertia, wychodzi na to, że zakochał się tylko w Twoim tyłku.
Anonymous - 2017-10-18, 20:40

saratsi, facet jest po wypadku poważnym i coś ma z głową. Chyba nic dziwnego, że się tak zachowuje, ale z początku czułam, że mnie prześladuje. Dotknął mojej twarzy. Kiedy siedział obok mnie łapał mnie za nogę. Facet ma 45 lat, a ja... Proszę spojrzeć w profil. Moglby być moim ojcem. Moj tata ma 48 lat. xD
saratsi - 2017-10-20, 13:38

Inertia, nie wiem, czy bycie obleśnym zboczeńcem związane jest z chorobą. To raczej taki sposób bycia.
Czarny Pan - 2017-10-22, 23:32

Inertia, Lepiej to komuś zgłoś :o
Anonymous - 2017-10-23, 21:20

Czarny Pan, boje się, że jak zgłoszę to on mi coś zrobi bo się wkurzy na mnie, że powiedziałam o tym komuś.
Fragonia - 2018-11-23, 19:39

Pokochałam najcudowniejszego chłopaka. Zabawne jest to, że przez internet. Znamy się dobre trzy lata, piszemy ze sobą kilka godzin dziennie, dzwonimy do siebie. W pewnym momencie poczułam, że... że nie mogę bez niego żyć. Ja, która śmiała się z zakochanych i pluła na miłostki, stała się nagle silnie zadurzona. Powiedział, że widzi we mnie tylko przyjaciółkę, a dzień później okazało się, że... że poprosił o chodzenie moją najlepszą koleżankę, również poznaną przez internet, którą poznał na mojej stronie internetowej. To wszystko wydaje się głupie - miłość przez internet i jeszcze zadurzona 15-latka. W dodatku chora na aspergera. Był przy mnie w najgorszych chwilach, odnoszę wrażenie, że zrobiłby dla mnie wszystko. Odtrącił ode mnie, jak się później okazało, fałszywego "przyjaciela", pomógł mi w najgorszych chwilach. Był jedyną osobą, z którą potrafiłabym pisać do 3 nad ranem i od 5 rano. Kiedy miałam złe myśli, wysłał mi sms'a i... i gdyby nie to pewnie znowu byłabym w szpitalu. W pewnym momencie, po rozstaniu, zaczął ze mną flirtować (pisał mi rzeczy w stylu: "Żałuję, że mieszkasz tak daleko, związek z tobą byłby idealny)". Zaczęłam to brać na poważnie. Znowu wyznałam mu uczucie, po trzech miesiącach. Wyglądało na to, że odwzajemnił. Byłam prze szczęśliwa. Miesiąc potem powiedział mi, że przeprasza, że żałuje. Żałował tego, że mnie okłamywał. Chciał, by mi się znudził, próbował przez ten miesiąc mnie odepchnąć. Płakałam, a on żałował. W pewnym momencie zaczął dzwonić, bo bal się, czy aby z sobą nie skończę. Wtedy właśnie zrozumiałam, że on się tak dla mnie cholernie poświęcił... Niedawno też się dowiedziałam, że ma depresję. Staram się mu pomagać jak mogę, ale ilekroć pisze, że czuje się samotny albo wspomina o swojej byłej, z którą się pogodził, to płaczę...
To jest okropne uczucie. Wolałabym się zakochać w kimś naprawdę toksycznym, byleby dać mu spokój. Mam złe myśli, cały czas robię sobie podświadomie nadzieję, a kiedy on wspomina o innej to wszystko nagle upada. A potem znowu - piszemy ze sobą sprośne RP, żartujemy, żalimy się, narzekamy na świat o 5 nad ranem, rozmawiamy o swoich problemach... I tak w koło. Nie umiem znaleźć sobie kogoś innego, wściekam się, gdy ktoś na siłę chce mi dać kogoś, bo "to nie jest on, on mu nie dorównuje, nie jest tak przystojny...". Wygląda na to, że jeszcze trochę się z tym pomęczę. Nie chcę zrywać kontaktu, jak to radzą niektórzy, bo... nie potrafię po prostu.

InvisibleSapce - 2018-11-28, 21:29

To nie była miłość,tak tego nie można nazwać. Crashe bywają bolesne. Zaczęło się niewinne od stalkowania przez fb. Czytałem wszystkie posty,przeglądałem wszystkie zdjęcia i stalkowalem również jej koleżanki. Nauczyłem się jej planu zajęć by wiedzieć w których przerwach między lekcjami ja zobaczę. Do tego doszły rozmyślania nad sensem życia w których stwierdziłem że życie bez miłości nie ma sensu. Taki jest nasz cel by kochać się wzajemnie.
Doszedłem do wniosku że nigdy nikogo nie znajdę przez to jaki jestem głupi i nijaki. I w tym momencie pojawiła się depresja. Każdy oddech mnie zabijał, uczucie ton gruzu usadzonych na płucach. Przestałem się odzywać do ludzi, chodziłem do szkoły tylko po to by na nią popatrzeć. Jedyne co mi to dało to jeszcze większego dołka. W pewnym momencie zaczęła rozmawiać dość często z jej kolega z klasy. Gdy patrzyłem na nich tracilem grunt pod nogami. I w końcu stwierdziłem że nie chce tak żyć,ze chce stąd odejść raz na zawsze. Próbowałem się zabić, jak widać nie wyszło mi. Ona nigdy się o tym nie dowiedziała. Nie wiem czy to co napisałem ma jaki kolwiek sens ale chciałem to z siebie wyrzucić.

.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group