To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Samotność - Gdy zostawił Cię ktoś...

Konrad96 - 2021-01-07, 22:50

Vozdk, bo częściowo była moja wina :( przepraszam ale dziś czuje się zbity tymi właśnie myślami że nie myśle logicznie wiec przepraszam za chaotyczne pisanie , dziś czuje wyjątkowe poczucie winy mam jakby ktoś mnie w środku zabił , plus to dziś przerzuca się samoocenę , trochę dziś jestem wrakiem emocjonalnym :oops:
Anonymous - 2021-01-08, 23:14

Konrad96, Może była to twoja wina, choć piszesz że po części. To przykre. Jednak zadręczanie się, zwłaszcza po tylu latach, jest bardzo niekorzystne... może dasz radę jakoś się z tym pogodzić. Wiesz, trzeba czasem się z tym pogodzić. Chociaż jest to przykre i smutne, to nie zadręczaj się, proszę. Nie warto.
Seba3rv - 2021-01-10, 12:37

Nie potrafię być dłużej niż przez chwilę.
26 sierpnia straciłem w wypadku przyjaciela.
Nadal nie mogę odzyskać siebie. Mam ogromne poczucie winy bo miałem tyle okazji tej nocy i ranka żeby to uratować.
Eh. Wreszcie poznał wyjątkową dziewczynę. Zaprosił mnie na piwo i rozmowy o życiu.. przy fajce i gwiazdach z balkonu. Możliwość nr1. Mogliśmy wcześniej pójść spać.
Budzimy się.. trochę za późno. On jedzie do starostwa z rana, mimo tego że miał wolne.. chciał później jechać z nią do Szczecina, pomoc z walizkami na studia. Nie jadłem śniadania.. dał mi banany i sok na szybko.. Ale po ósmej dzwoni czy ma mi coś kupić do jedzenia.. Jak będzie wracał i dowieść mi do pracy. Kochany.. jako osoba zawsze odmawiająca odmówiłem. Kolejna szansa na zmianę zdarzeń. Pół godziny później kierownik informuje nas, że transport się opóźnia bo jest śmiertelny wypadek przed miastem i zablokowana droga.. wyzywam turystów i krzyczę, że tak im się spieszy a w Mielnie i tak będą kilka godzin stać... półtora godziny później dostaję telefon, już jestem w trasie.. że uderzyła w niego kobieta na zakręcie... Ale jeszcze nie wierzyłem. Dzwonię do niego, nie odbiera.. Dzwonię do jego brata. Koniec. Oczywiście rzuciłem pracę. Zadzwoniłem do kierownika, że nie dam rady prowadzić, a co dopiero rozmawiać z ludźmi i doręczać paczki. W sumie reszta mało ważna. Minęło już tyle czasu, a ja nadal nie odzyskałem siebie. Żyję, funkcjonuję, spotykam się. Częściej niż znajomych odwiedzam cmentarz, co przy braku wiary jest trochę irracjonalne. Gdy nie mam czasu odwiedzić jego przez dwa dni to czuję się okropnie. Gdy codziennie mijam ten zakręt dwukrotnie często muszę odpalić papierosa.. świat nie czeka. Nie zatrzymał się nawet na chwilę.. A ja trochę tęsknię za jego postrzeganiem sprzed tych wydarzeń.. jestem żywy dzięki niemu.. z przyjemnością zamieniłbym się miejscami. [/code]

Krzysiu - 2021-01-10, 18:06

Seba3rv, to bardzo przykra historia, ale nie zawiniłeś.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group