To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Samobójstwo - Już nie mam siły...

Anonymous - 2018-07-23, 14:47

Czuję się jakby tylko to mogło przynieść mi ukojenie, nienawidzę tego rozrywania w głowie.
InvisibleSapce - 2018-07-23, 20:11

Zakręcona Czesto tak się zdarza. U mnie również. Kilka dni jest super a po nich przychodzi krótkotrwały dołek. Jestem pewny że jakiś to się odkreci
Flamaster - 2018-07-23, 20:37

znowu te myśli ehh
Zakręcona - 2018-07-24, 00:32

InvisibleSapce napisał/a:
Zakręcona Czesto tak się zdarza. U mnie również. Kilka dni jest super a po nich przychodzi krótkotrwały dołek. Jestem pewny że jakiś to się odkreci

To właśnie tak jest u mnie. Ten dołek trwa dzień czasami dłużej. Najgorzej jest jak jeden dzień jest dobrze, drugiego już nie, trzeciego znowu dobrze, a czwartego już nie. Taka szybka wymiana następuje: oszaleć można. Zostane mi czekać na lepszy dzień.

Konrad96 - 2018-07-24, 11:41

Już nie mam sił walczyć z chorobą chce zakończyć to istnienie :(
Zakręcona - 2018-07-25, 10:49

Coraz częściej nachodzi mnie myśl, żeby ze sobą skończyć. Nie mam siły walczyć, a co dopiero żyć. Podjęłam się leczenia, ale nie wiem czy dam radę doczekać się efektów terapii. Widocznie jestem słaba psychicznie.
InvisibleSapce - 2018-07-25, 11:53

Zakręcona Nie poddawaj się. Z lekami jest tak ze na początku efekt jest odwrotny od zamierzanego. Warto poczekać
archi - 2018-07-25, 12:05

Zakręcona, każdy z nas ma coś w sobie nad czym musi pracować. Ważne by poznawać siebie samego i przyczyny pewnych stanów, zachowań itd. Myślę, że to jest bardzo ważne.
U siebie widzę, że czasem jest we mnie zniechęcenie, ale gdy np. przyjdę do kogoś z rodziny i zapytam o coś, i sam powiem o czymś, to już gdzieś tam samopoczucie się poprawia. Widzę też u siebie, że nierzadko pstrykam palcami i myślę, że to jest spowodowane jakimś wewnętrznym stresem - chodzi o to, że nie odczuwam pokoju i radości. A dlaczego nie odczuwam radości? Przecież osobiście wierzę, że Jezus bardzo mnie kocha i chce mi pomagać. Dlaczego pomimo tego też ulegam lękom, zniechęceniu, stresowi? Bo też mam psychikę, którą powinienem poznawać, żeby żyć pełnią życia.

Dobrze, że podjęłaś się terapii. To nie znaczy, że jesteś dziwna albo niedorozwinięta albo słaba psychicznie chociaż możesz tak się czuć. Często w psychice natrafiamy na pewne bariery, mury, które trudno nam samym przeskoczyć, ale na szczęście nie jesteśmy sami. Oczywiście sami też pewnie gdzieś moglibyśmy je przejść, ale myślę, że zajęłoby to więcej czasu. To co mogę ci doradzić, to stawiaj maluteńkie kroczki :)
Ale z drugiej strony to prawda, że jesteśmy słabi, ale "moc w słabości się doskonali" i mamy wsparcie od Ojca, który "nie obiecał ścieżek życia usłanych różami", ale obiecał pomoc, wsparcie, siły, obecność, przyjaźń i miłość.

W moim osobistym przypadku również dobrym krokiem pewnie byłoby spotykanie się z psychologiem. Ale na razie tego się nie podjąłem

Zakręcona - 2018-07-25, 20:00

InvisibleSapce i archi, dziękuję za słowa otuchy. Wiem, że leki od razu nie zadziałają i jedna wizyta u specjalisty nie załatwi sprawy. Po prostu dzisiaj zwątpiłam w to wszystko. Ile jeszcze mnie czeka zanim nastąpi poprawa, ile tygodni czy miesięcy. Leczę się: lecz u mnie dalej istnieje w świadomości, że inni mają gorzej lub boję się co o mnie inni pomyślą jak dowiedzą się, że leczę się u psychologa/psychiatry. To kolejna sprawa do omówienia na terapii. Powiem wam, że teraz jest lepiej: uspokoiłam się i chce dalej kontynuować leczenie. Wiem, że na pewno te myśli jeszcze się pojawią lecz musze je zwyciężyć. Regularnie chodzić do specjalisty, brać leki a w końcu musi się mi poprawić.
InvisibleSapce - 2018-07-25, 20:26

Zakręcona Boisz się że ktoś pomyśli że leczysz się Psychiatrycznie. Mówisz że inni mają gorzej. Jak w styczniu znalazłem się w szpitalu po próbie samobójczej myślałem że nikt się nie dowie. Dowiedzieli się koledzy, rodzina i sąsiedzi. A uogolniajac cały powiat. Myślisz że się tym przejąłem? Do dziś mam to tam gdzie plecy tracą swoją szlachetna nazwe. A leki zazwyczaj działają po 2 tygodniach z tego co mi mówili.
Comein - 2018-07-26, 02:12

W takich momentach jak ten żałuję że nie mam leków doraźnych. Znowu, niby znikąd, zakradają się te wszystkie złe i nieciekawe uczucia. Znowu jestem myślami gdzieś w marcu. Ostatnio widziałam się z matką i powiedziałam, że prędzej czy później stanie się coś złego. Brak reakcji. Mój chory umysł uznał to za zgodę i zielone światło w stronę szaleństwa. I teraz tak siedzę i mi się to wszystko obija w umyśle. Czuję się jak jakaś jasnowidzka, wszędzie widzę znaki zbliżającej się tragedii, a przecież to wszystko ode mnie zależy. Moja matka powiedziała, że nie mam w nikim wsparcia. Miała rację kurcze, ale wolałam tego nie usłyszeć na głos. Znowu mam ochotę zwinąć się w kłębek i modlić żeby ktoś mnie odnalazł. Znowu umawiam się i nie przychodzę. Odwołuję, bo perspektywa wyjścia z domu jest jakaś niedorzeczna i ludzie to jakieś dzikie bestie. To wszystko źle wróży, znam te wszystkie znaki, jedno wielkie deja vu. Już za chwilę, już za moment...
archi - 2018-07-26, 14:12

CurlyHead, przyszło mi do głowy, żeby podrzucić tobie taki filmik na yt: https://youtu.be/4WMe11hxFSE . Jeśli masz chwilkę czasu, to polecam. Trwa cztery minutki :)
Anonymous - 2018-07-27, 00:13

Nie chcę tu być.
Comein - 2018-07-27, 00:53

archi, Widziałam już go kiedyś niestety ;)
Anonymous - 2018-07-28, 21:43

To znowu wyżera mi głowę od środka, nie ma nikogo kto mógłby mnie teraz przypilnować, ale to ja zawsze chciałam być bohaterem nie dając sobie rady ze sobą. Przeczekam to i przecierpię.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group