To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Tematy kontrolowane - Powolne siebie wyniszczanie

Niedotykalna - 2013-11-24, 19:39

U mnie już było lepiej. Przez jakiś czas nie chciałam siebie niszczyć. Długi czas jak na mnie. Ale stopniowo wszystko wracało. I dziś nawet nie żałuję tego, co robię. Nie jest mi już nawet siebie żal.
Mnich - 2014-03-01, 20:16

Robienie czegoś przeciwko swojemu organizmowi daje mi to uczucie że kontroluje swoje ciało i umysł. Ubiór nie adekwatny do pogody, 12km w małych butach, nie jedzenie gdy jestem bardzo głodny, odmawianie sobie przyjemności. Może to ja się myle, ale nie myślę o tym jak o wyniszczeniu siebie, bardziej jak o chartowaniu swojego umysłu i ciała.
metanoied - 2014-03-05, 19:14

Czasem chciałbym nie być tak bardzo odporny na choroby. Jeśli coś mnie łapie, to raz na jakieś 3 lata, a i tak niezbyt poważnie. Czasem marzy mi się pobyt w szpitalu. Zwykłym, psychiatrycznym, nie ma znaczenia. Dwa tygodnie byłyby okej. Nie wiem, jak wrócić do normalnego funkcjonowania. Nie jestem raczej dobrym człowiekiem, ale co jak co, niektórzy potrafili nieźle sp***dolić mi życie. O ile zazwyczaj moje wyniszczanie jest czasochłonnym procesem, tak ostatnio wykres mojej egzystencji drastycznie spada w dół.
Powoli kończę. Dość już starań o cokolwiek bez choćby wdzięczności w zamian. Nie zależy mi na nikim, powoli przestaje zależeć też na samym sobie.

Blutet - 2014-03-08, 22:24

metanoied: nie sądzę by po wyjściu ze szpitala było łatwiej. Ja spędziłam w ostatnim czasie 3 miesiące w szpitalu i powrót do świata rzeczywistego jest mega trudny :( w dodatku uczucie że jeszcze zdrowie Ci się popsuło wcale niczego nie poprawia - wręcz przeciwnie.
Anonymous - 2014-06-08, 11:57

Wyniszczam się kofeiną, dużo pijam kawy bardzo mocnej kawy, nie pamiętam kiedy piłem herbatę... Mój organizm chyba jest wypłukany z magnezu, skurcze, drgawki mięśni... Dochodzą papierosy, i nie prawidłowe odżywianie... nie jadam w dzień, najem się dużych ilości porcji na noc, obojętnie byle czego byle by smakowało w miarę... Praca od 7 godziny. Na nogach od 5godziny. po 15 godz od pon. Do pt. I nie jest to praca lekka mój zakład przypomina obóz pracy. Sen trwa 3-4h. Sam się wyniszczam na swoje życzenie.
zlanieznajoma - 2014-06-12, 14:50

Wyniszczam się. Bardzo się wyniszczam. Cierpię na bezsenność, najczęściej śpię 1-4h na dobę. Zdarza mi się nie spać kilka dni, chociaż czasami potrafię spać z 20h. Od paru lat palę papierosy. Kiedyś piłam nawet sporo alkoholu, ale od 2 miesięcy nie pije bo mam uszkodzoną nerkę. Ostatnio ograniczyłam kawę i energetyki które piłam hektolitrami. Mam nawrót ED. Bardzo ograniczam jedzenie, stosuje środki przeczyszczające i robię bardzo forsowne ćwiczenia chociaż nie powinnam, bo jestem po operacji kolana. I co najgorsze. Parę lat temu byłam uzależniona od silnych leków (np. kinderćpanie, psychotropy). A teraz opiaty dożylnie... MASAKRA. :ściana:
Jeremi - 2014-06-12, 15:51

Bywało, że nie piłam nic długi czas, co doprowadzało do silnego bólu głowy. Zdarzało się też nie spać, na siłę. Często oblewam lodowatą wodą rękę/nogę. Spałam kilka nocy na podłodze, po czym się pochorowałam. Wysiłek fizyczny ponad możliwości... Tyle przychodzi mi do głowy.
Anonymous - 2014-06-12, 16:13

Długotrwałe głodówki, odwadnianie się, kombinacje z lekami, ćwiczenia ponad siły w tym robienie brzuszków do całkowitego zdarcia skóry wzdłuż kręgosłupa. W takie sposoby wyniszczam się dzień po dniu, po troszeczkę...
Vanilla - 2014-06-13, 03:18

Zauważyłam, że paradoksalnie im bardziej mój organizm słabnie, tym lepiej się czuję.
Coś mnie boli? Dobrze, niech boli, przecież nie pójdę po coś przeciwbólowego. Bolą blizny/rany? Wyśmienicie, przecież po to są. "Przypadkowo" biorę za dużo różnych leków, od czasu do czasu zdarza mi się wziąć substancje, po których wiem, że będę się źle czuła.
Kiedyś katowałam się ćwiczeniami, teraz się rozleniwiłam - wolę leżeć i dowalać sobie, że jestem tłusta. Swego czasu piłam tyle alkoholu, energetyków i kawy, że dziwię się, że moje serce i wątroba jeszcze jakoś pracują. To samo z papierosami - to że ja mam jeszcze płuca to jakiś cud. :roll:
Zdarza mi się wyjść ubrana jak na największy mróz przy temperaturze 30 stopni i więcej.
Lubię czuć się głodna, od miesiąca nie jem nic przed 17 (i też zazwyczaj niewielkie ilości). Przy czym kiedyś jadłam praktycznie zaraz po przebudzeniu.
Wiele rzeczy robię na przekór sobie. Jem rzeczy, których nie lubię, palę fajki, po których mi niedobrze, piszę do osób, które mnie denerwują.
Borze, mogłabym wymieniać w nieskończoność. We wszystkim, co robię mogę znaleźć sposób, żeby sobie dowalić. :roll:

garia82 - 2014-09-20, 22:56

Czytam Wasze posty, o tym jak wyniszczacie się od wewnątrz i w wielu z was widzę siebie. U mnie wszystko się zaczęło w 2000roku, pewne wydarzenie odcisnęło na mnie takie piętno, że nerwy wpłynęły na mój apetyt, a raczej jego zanik. Dziś doszło to wszystko do takiej "perfekcji" że ani nie czuję głodu, ani bóli żołądka... Nic nie czuje, a o jedzeniu zwyczajnie potrafię zapomnieć. Mimo że co dzień muszę przygotować posiłki dla dzieciaków, to mało kiedy mi się zdarza pamiętać o porcji dla siebie, czasem mam tylko na coś co przygotowałam ochotę, a tak to mogę złapać raz na tydzień plasterek wędliny. Skutki tego już niestety są widoczne w badaniach na krzywą cukrową jak i w problemach z nerkami, ostatnio zaczęłam odczuwać częstsze i silniejsze zawroty głowy, problemy z koncentracją. Wiem że to wszystko jest wynikiem zaniedbania siebie w temacie odżywania, ale nie potrafię przełamać tego w sobie nie potrafię sobie wytłumaczyć, że muszę, silniejsze jest to że nie czuję potrzeby jedzenia.
Evi - 2014-11-09, 10:35

Bardzo aktualne na czas obecny... Nie jem, jak już coś w siebie wmuszam to symboliczne ilości, śpię bardzo mało, wiecznie mi zimno, robi mi się słabo, ciemno przed oczami, lubię to... Wciąż alkohol, fajki zamiast jedzenia. Coraz to nowsze metody autoagresji... Zatraciłam się w tej destrukcji, męczeniu siebie...
Anonymous - 2014-11-09, 11:10

Ostatnią wolność jaką otrzymałam jest tylko pustką, która prowadzi do wyniszczenia. Mało snu, jedzenia, więcej fajek i innych używek. Sądzę iż gdy jest mi gorzej ja czuję się lepiej. Dolepmy do tego sztuczny uśmieszek i wszystko jest okej. Samo niszczenie siebie w ten sposób sprawia mi niejaką radość. Nie wiem czemu, ale nie ranię swojej skóry. Chyba po prostu wyniszczam się od środka.
Kumishi - 2014-12-16, 14:23

Cytat:
Zauważyłam, że paradoksalnie im bardziej mój organizm słabnie, tym lepiej się czuję. Coś mnie boli? Dobrze, niech boli, przecież nie pójdę po coś przeciwbólowego. Bolą blizny/rany? Wyśmienicie, przecież po to są.

Czytając to pomyślałam o sobie. Też tak mam od czasu do czasu, ale to przez wiecznie zmieniające się humorki. Jeżeli mi to nie minie, to chyba powinnam zgłosić się do psychologa.

Anonymous - 2015-02-15, 01:50

Przez bardzo długi czas celowo siebie wyniszczałam. Przez kilka dni nie jadłam nic, piłam ogromne ilości kawy i paliłam papierosy. Przychodził dzień, w którym nadrabiałam to ogromną ilością spożytego jedzenia. I tak na okrągło. Nie zależało mi na zdrowiu. Miałam gdzieś samą siebie. Teraz, kiedy próbuję się zdrowo odżywiać (i ogólnie "zdrowo żyć") chyba widzę skutki mojej bezmyślności. Bardzo często boli mnie żołądek (ostatnio ból ciągnął się przez 5 dni) i czasami mam odruchy wymiotne podczas jedzenia.
agMaRA - 2015-04-09, 22:45

Każdy w jakiś sposób sam siebie wyniszcza, bywa, że nawet nie jest tego świadomy. Ja oprócz Autoagresji wyniszczam siebie wręcz szarpiąc swoją psychikę.. Zazwyczaj większość ludzi widzi tylko spokój,ale tak na prawdę nie mają pojęcia o trzymaniu wszelkich emocji, wspomnień i wszystkich myśli w sobie. Gdy chcę sobie dowalić wystarczy, że przywołam wszystkie złe myśli i wspomnienia. Gromadzę w sobie wszelkie negatywy. Sama siebie prowokuje.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group