To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Problemy - Wstyd przed ludźmi

Anonymous - 2013-01-18, 13:48

Anaru. napisał/a:
I wstydzę się tego stania przy tablicy i nagle nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa. Tak samo jest z różnego rodzaju prezentacjami.

Ja za to mam zupełnie co innego, nie oję sie występować przed publiką, wręcz odwrotnie, gdy mówię do dużego grona osób, to jestem w swoim żywiole, nie wstydzę sie, często sypię dowcipami... Gorzej jest, gdy mam z kimś porozmawiać w cztery oczy, a nie znam tej osoby od przynajmniej kilku lat. Wtedy się zacinam, stresuję się, rozdrapuję ręce do krwi, szukam każdej możliwej drogi ucieczki. To jest okropne i też potwornie siętego wstyzę, ale nie mam pojęcia, co na to poradzić.

Tequila1.1 - 2013-01-18, 21:37

Ja zawsze byłam nieśmiała, nie lubiłam nawiązywać nowych znajomości. Ale ostatnio [ha, właściwie od jakiś 2 lat] izoluję się od wszystkich i gdy dłużej przebywam z daną osobą, to czuję się zdenerwowana, że ten ktoś zmusza mnie do swojego towarzystwa. Wiem, że tak nie jest, ale uczucie pozostaje. Poza tym myśl, że mam prezentować coś, stanąć przed dużą grupą osób, powoduje u mnie takie zdenerwowanie, że myślę tylko o tym, że potem aa pomoże mi się ogarnąć... Wcześniej aż takich rozmiarów to nie przybierało.
mynia - 2013-01-19, 16:17

W gronie osób, które lepiej znam lepiej się czuję, umiem żartować, wygłupiać się, rozmawiać o niczym, improwizować, itd..
Jeśli kogoś nie znam, to ciężko mi się rozmawia. im więcej ludzi nieznajomych mnie słucha, tym bardziej się stresuję.
Występy już raczej mam za sobą, ale np. w szkole w klasie nie bałam się przemawiać, jednak np. gdybym w innej klasie miała wygłosić prezentację, to byłabym zestresowana.

Holycarrot - 2013-02-08, 19:03

Mój wstyd polega trochę na czym innych. Nie wstydzę się ludzi a swojego wyglądu. Pomimo tego, że wyglądam normalnie mam ochotę nie wychodzić z domu a gdy już to założyć torbę na głowę, tylko po to żeby inni mnie nie widzieli.

Spacje po znakach interpunkcyjnych. // aśka.

Anonymous - 2013-03-12, 23:50

O, temat idealny dla mnie. Przed ludźmi wstydziłam się kiedyś wszystkiego. Tego jak wyglądam, jak się zachowuję, jak mówię. Cały czas wydawało mi się, że jak ktoś tylko spojrzy na mnie i jednocześnie mówi albo się śmieje to na pewno ja jestem tematem tej rozmowy. Jak przyszło mi coś powiedzieć na głos przy klasie to serce waliło mi tak, że pewnie słyszeli w klasie obok, a na twarzy i szyi dostawałam czerwonych placków. A jak miałam wyjść przed klasę to albo patrzyłam ponad ludźmi albo stałam do nich bokiem i udawałam, że wcale ich tam nie ma. A mówiłam tak cicho, że nauczycielka stojąca obok mnie nie słyszała. Odezwać się w grupie obcych ludzi? Nigdy w życiu. Potrafiłam przez parę godzin siedzieć i nie odezwać się nawet słóweczkiem. A spytanie gdzieś na ulicy o drogę czy godzinę graniczyło z cudem.
Ale na szczęście jakoś z czasem udało mi się zacząć panować nad stresem i powoli zwalczać te lęki. Choć niestety jak jestem w jakiejś stresowej sytuacji to szybko wraca. Ostatnio znowu boję się dzwonić do obcych albo odbierać nieznane numery. Jak potrzebuję się o coś spytać w pracy 5 minut siedzę i się zmuszam by w końcu coś z siebie wykrztusić.
To dla mnie paranoja jakaś. Zaczęłam się otwierać, złapałam trochę odwagi, a teraz znowu się cofam.

Schisma - 2013-03-13, 21:51

Lalaith, to co napisałaś jest bardzo bliskie temu co ja przeżywałam. Zawsze byłam strasznie nieśmiała, wstydziłam się cokolwiek powiedzieć, nawet długopis pożyczyć w szkole. A co dopiero wyjść gdzieś wśród większość ludzi, typu impreza, gdzie czułam się obserwowana. Szczerze mówiąc nawet nie wiem kiedy mi to przeszło. Nie czułam niczego co robiłabym w tym kierunku.
Anonymous - 2013-03-13, 23:08

Schisma napisał/a:
Szczerze mówiąc nawet nie wiem kiedy mi to przeszło. Nie czułam niczego co robiłabym w tym kierunku.


To ja musiałam trochę nad sobą popracować. Po prostu zmuszałam się, żeby z kimś zacząć rozmowę, żeby się o coś zapytać, o coś poprosić. I tak małymi kroczkami do przodu. A potem gdy wyjechałam z rodzinnej mieściny na studia, zostawiłam za sobą wszystkie łatki jakie miałam w szkole. I to było takie teraz albo nigdy. ?wiadomość takiej czystej karty bardzo pomogła się trochę otworzyć. A poza tym okazało się, że alkohol skutecznie mi rozwiązuje język i wtedy żaden wstyd mi niestraszny :D
Tylko odkąd wróciłam na stare śmiecie znowu się zaczyna to samo. Szkoda, że do pracy nie mogę przychodzić lekko wstawiona, ależ by mi to życie ułatwiło ;)

Anonymous - 2013-03-14, 09:00

Lalaith napisał/a:
okazało się, że alkohol skutecznie mi rozwiązuje język i wtedy żaden wstyd mi niestraszny

Pierwszy krok do nałogu.

Anonymous - 2013-03-14, 15:00

rozwielitka napisał/a:
Lalaith napisał/a:
okazało się, że alkohol skutecznie mi rozwiązuje język i wtedy żaden wstyd mi niestraszny

Pierwszy krok do nałogu.


Owszem, jeśli bym stosowała alkoholu jako rozluźniacza w codziennych sytuacjach, czego nie robię. Nie widzę zaś problemu w tym, że jeśli na imprezie czy w barze wypiję trochę to o wiele łatwiej mi wtedy nawiązać jakiś kontakt.

meggi - 2013-03-14, 15:02

Lalaith napisał/a:
wypiję trochę to o wiele łatwiej mi wtedy nawiązać jakiś kontakt.

I przyzwyczajasz się powoli, że dzięki temu łatwiej się rozmawia, a to już krok w stronę uzależnienia.

Anonymous - 2013-03-14, 15:13

Lalaith napisał/a:
jeśli bym stosowała alkoholu jako rozluźniacza w codziennych sytuacjach

Drugi krok w stronę nałogu. Niedaleko od pierwszego, bo:

meggi napisał/a:
przyzwyczajasz się powoli

Anonymous - 2013-03-14, 15:14

meggi napisał/a:

I przyzwyczajasz się powoli, że dzięki temu łatwiej się rozmawia, a to już krok w stronę uzależnienia.


Czy naprawdę nie ma żadnej różnicy pomiędzy tym, że piję bo jestem na imprezie i przy okazji łatwiej się otwieram, a piję na imprezie bo chcę kogoś poznać? Jak dla mnie to co innego, jest inna przyczyna tego, że w danym momencie piję.

Anonymous - 2013-03-15, 13:11

Lalaith napisał/a:
Czy naprawdę nie ma żadnej różnicy pomiędzy tym, że piję bo jestem na imprezie i przy okazji łatwiej się otwieram, a piję na imprezie bo chcę kogoś poznać?

Eee? A jaka jest różnica? Otwierasz się, wiec łatwiej kogoś poznajesz. Chodzi nam o to, że w końcu może ci to wejść w nawyk i nie będziesz mogła iść na imprezę i się nie napić, a później może i porozmawiać z kimkolwiek na trzeźwo.

Anonymous - 2013-03-15, 17:28

rozwielitka napisał/a:
Otwierasz się, wiec łatwiej kogoś poznajesz. Chodzi nam o to, że w końcu może ci to wejść w nawyk i nie będziesz mogła iść na imprezę i się nie napić, a później może i porozmawiać z kimkolwiek na trzeźwo.


Ok, rozumiem o co Wam chodzi, zostałam ostrzeżona. Zwracam jednak uwagę na to, że w Twojej wypowiedzi jest "może", a nie "musi".
Jak to zazwyczaj bywa, każdy jest inny i inaczej reaguje. Jedni po pijaku się awanturują, inni idą spać. A ja po prostu mam wtedy dużo do powiedzenia, a że jestem w stanie jakim jestem, to raczej w ogóle nie myślę o tym co gadam, a co dopiero żebym się przejmowała tym co kto o mnie pomyśli. A w taki stan wprawiam się raz na parę miesięcy.
A tak nawiasem wszystkich swoich znajomych, z którymi mam najbliższe stosunki poznałam na trzeźwo. Naprawdę daję sobie jakoś radę ;)

Anonymous - 2013-03-17, 15:13

Ja kiedyś byłam chorobliwie nieśmiała, ale w momencie gdy poszłam na studia i miałam praktyki w miejscu gdzie kontakt z dużą ilością osób jest nieunikniony wyleczyłam się z niej. Musiałam podejść do całkiem obcego człowieka i zagadać do niego, na początku oczywiście to było bardzo trudne, ale z czasem przestało mi to sprawiać problem. Przed poznaniem mojego obecnego męża koszmarnie wstydziłam się facetów. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy to on cały czas gadał, a ja tylko coś tak mruczałam półsłówkami. Teraz jak o tym myślę to śmieję się sama z siebie bo w końcu wszyscy jesteśmy tacy sami, ale wtedy miałam bardzo niski poziom własnej wartości. W liceum myślałam o samobójstwie bo wydawało mi się, że do niczego się nie nadaję. Uczyłam się źle, nie miałam zbyt wielu przyjaciół przez tą moją nieśmiałość, którą skrzętnie ukrywałam pod skorupą "złej dziewczyny", nie miałam chłopaka, ciągle żarłam się z rodzicami, zwłaszcza z mamą i ogólnie myślałam, że wszystko jest do dupy. A życie potrafi przynieść mnóstwo niespodzianek! Dobrych niespodzianek. Trzeba uwierzyć w siebie bo każdy jest coś wart. A z nieśmiałością można walczyć, najlepiej wychodząc do ludzi, a nie uciekając przed nimi.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group