To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Biblioteka - Co było pierwsze: książka czy film

Anonymous - 2012-11-27, 14:28
Temat postu: Co było pierwsze: książka czy film
Uznałam, że ciekawy może być odrębny wątek dotyczący książek i ich ekranizacji.
Może macie ochotę podzielić się swoimi spostrzeżeniami w tym temacie?

Nie ukrywam że bardzo lubię czytać książki i następnie oglądać ich ekranizacje, żeby zobaczyć czy moje wyobrażenia pokryły się z wyobraźnią reżysera, czy może rozbiegły się totalnie. Czasami robię na odwrót - zaciekawiona filmem sięgam po książkę, choć akurat tej opcji nie lubię. Książka jest dla mnie zawsze bardziej interesująca od filmu i jej przyswojenie wymaga więcej wysiłku (praca wyobraźni) oraz więcej czasu (bo czytanie jest bardziej czasochłonne). Dlatego film musi zrobić na mnie naprawdę ogromne wrażenie, żebym chciała PÓ?NIEJ (a nie 'najpierw') sięgnąć po książkę.

Ja na ruszt może rzucę Forrest Gumpa bo to jest dla mnie fenomen, ale o tym za chwilę.
Film obejrzałam jako pierwszy - jak wiadomo, dzieło uznane przez 99% społeczeństwa (strzelam w ciemno, osobiście nie znam nikogo kto by nie lubił tego filmu, ale zakładam że zawsze taki się znajdzie).
Film, mimo że ciekawy i z licznymi wątkami (również pobocznymi), to według mnie dość lekki - mogłabym go oglądać bardzo często bez większego wysiłku. Dlatego książką jakoś nigdy nie byłam zainteresowana i wpadła w moje ręce tak o, przypadkowo. I gdy już zaczęłam ją czytać, byłam mile zaskoczona. Okazuje się bowiem, że treść książki i scenariusz filmu są po prostu INNE. Nawet zakończenie się różni. To tak jakbym czytała o nowych nieznanych przygodach Forresta Gumpa. Prawdę mówiąc, film pokrywa się z książką w tak nielicznych momentach, że ciężko w ogóle nazwać go ekranizacją! I to jest najlepsze - bo zarówno film jak i książka są prześmieszne, wzruszające, ciekawe i wciągające.
Często gdy reżyser coś spartaczy (przedstawi coś inaczej niż w książce, skróci ją, przeinaczy, zmieni fabułę) ekranizację krytykuje się na całego nie ustając w negatywnych komentarzach. A tu nic. I na tym polega fenomen Forrest Gumpa.

Osobiście książkę polecam, bo jest to jedna z nielicznych pozycji która doprowadziła mnie do łez (ze śmiechu). Drugiej części książki już tak bardzo nie polecam - została napisana po nakręceniu filmu i widać wpływy scenariusza na dalsze losy bohaterów.

Anonymous - 2012-11-27, 15:24

"Nigdziebądź" to jedna z tych książek, które powstały na podstawie filmu i obie wersje tej historii uwielbiam. Chociaż przyznam, że najczęściej sięgam po komiks (też fajny), bo jest najszybszy do przerobienia.

Zszokował mnie za to Jurrasic Park. Książka jest świetna i nie ma nic wspólnego z durnym horrorem jakim jest film.

EvenIfICould - 2012-11-27, 17:35

Ogólnie zdecydowanie wolę przed obejrzeniem filmu zapoznać się z jego książkowym pierwowzorem jeśli taki istnieje. Mogę nawet odłożyć na później seans byle tylko przeczytać książkę najpierw. Na podstawie moich doświadczeń mogę stwierdzić, ze w 99% przypadków książka jest lepsza od filmu... Twórcy filmów przeważnie przycinają, zmieniają fabułę i wymyślają ogólnie cuda na kiju... No ale istnieją też wyjątki oczywiście :) Poniżej kilka tytułów, które najpierw zobaczyłem a jeszcze nie miałem okazji przeczytać:

- "Łowca Androidów" na podstawie książki "Czy Androidy Marzą o Elektrycznych Owcach" Philipa K. Dicka
- "Żyć Szybko, Umierać Młodo" na podstawie książki "(Od)loty Godowe" Breta Eastona Ellisa
- "Przekleństwa Niewinności" na podstawie książki "Samobójczynie" Jeffrey Eugenides

No i pewnie jeszcze kilka by się znalazło, ale to te które chciałbym dopaść najbardziej. Może ktoś je czytał? Jak wypadają na tle filmów?

Anonymous - 2012-11-29, 15:25

EvenIfICould - ja również chciałabym przeczytać "Czy Androidy Marzą o Elektrycznych Owcach". Niedawno przeczytałam "Ubika" i tak wprowadziłam się w twórczość Philipa K. Dicka. Ponoć ekranizacja jest w planach od wielu lat.

Póki co "Łowcy Androidów" nie widziałam, ale chyba wolałabym najpierw przeczytać książkę. Za to widziałam "Pamięć absolutną" i "Raport mniejszości", również ekranizacje powieści Philipa K. Dicka. Jako że książek nie czytałam, nie jestem w stanie nic więcej w tym temacie powiedzieć ;-)

Anonymous - 2013-02-11, 14:01

Odświeżę temat, bo akurat w weekend, dla rozluźnienia, oglądałam LOTRa.

Przyznaję się bez bicia, jakimś wybitnym tolkienistą nie jestem bo czytałam tylko Silmarilion, Hobbita i Władcę Pierścieni. Jednak mam ogromny szacunek dla prof. Tolkiena i jego dzieła.

Na pewno większość z Was widziała ten film, czytała książkę więc nie ma co opisywać fabuły i zachęcać ;)

Chcę jednak napisać o dwóch sprawach. Pierwsza: Wydaje mi się, że ciężko oceniać film LOTR przez pryzmat książki, książkę przez pryzmat filmu, i w ogóle porównywać obie produkcje. To prawda, opowiadają tę samą historię, przedstawiają (w większości) te same postaci i wydarzenia, ale...
Ale jednak różnice w nich są na tyle istotne, że zastanawiam się, czy nie warto było by im trochę odpuścić. Tolkien stworzył wspaniałe dzieło, opisał cały świat, jego historię i narody. Przez to niestety, w mojej opinii, ucierpiały jego postacie, które w większości są dość proste, nie mają głębi. Natomiast w filmie mamy do czynienia z postaciami ciekawymi, z charakterem, do których się przywiązujemy.
Oczywiście, można tu polemizować i narzekać na to, że niektóre postaci zostały zbyt wyeksponowane (ja np nie mogę przeżyć wciskania Arweny wszędzie, gdzie się da i robienie z niej prawie że wojowniczej księżniczki). Tak samo, jak można narzekać, że Jackson zdecydował się wyciąć mnóstwo wątków a niektóre przeinaczyć.
Jednak wydaje mi się, że w całokształcie film, choć tak różny od pierwowzoru jest w porządku. I można mu odpuścić i nie oceniać go przez pryzmat książki. Co więcej, jeśli ktoś nigdy książki nie czytał, może obejrzeć film i spać spokojnie bo nie ma w nim sytuacji i scen których nie zrozumie bez znajomości książki ;)

I druga sprawa: boli mnie za to, że Jackson zdecydował sie zrobić trylogie z... Hobbita. Przyznaje bez bicia, że jeszcze nie widziałam tej pierwszej części (bojkotuję ją dopóki nie wyjdą wszystkie, wtedy sobie hurtem obejrzę). Co mi jednak w tej sytuacji przeszkadza: Hobbit jest jedną powieścią, nie dzieli się na części, tomy. Niestety, osoby które książki nie znają nie wiedzą tego i nazywają Hobbita "Drugą trylogią Władcy Pierścieni". Zastanawia mnie tylko cel, jaki przyświecał Jackosnowi - czy chciał przekazać wszystko, co było w książce, chciał być dokładny i dlatego podzielił historię na trzy cześci? Czy może uracz nas na siłę dodatkowymi scenami, nadprogramowymi motywami tylko po to, żeby zarobić?

Anonymous - 2013-02-11, 16:06

SzczurzyOgon napisał/a:
nie mogę przeżyć wciskania Arweny wszędzie, gdzie się da i robienie z niej prawie że wojowniczej księżniczki

Węszę tu nowy serial: ArXena Wojownicza Księżniczka. :D

SzczurzyOgon napisał/a:
boli mnie za to, że Jackson zdecydował sie zrobić trylogie z... Hobbita.

Oj tak. Tam nie ma co dzielić. A jeszcze, żeby miało to ręce i nogi kolejność wydarzeń jest zmieniona. A już nawet nie wspomnę, że nigdzie w książce nie ma nic o odwiecznej nienawiści Thorina do elfów ani w ogóle nie ma orków. Ciekawe jak będzie wyglądała druga część. O ile jestem w stanie wyobrazić sobie drugą (wszystko to czego nie było w pierwszej + fantazja scenarzystów), to już nie widzę co zostanie na ostatek. I piękne było to tłumaczenie Jacksona "a bo tak kręciliśmy, kręciliśmy i nagle się okazało, że takie długie wyszło, że podzieliliśmy na 3 części". Jasne, już w to wierzę.


A ja może o zjawisku odwrotnym - książce na podstawie filmu, a raczej serialiku. Trochę nietypowa sytuacja wyszła z Nigdziebądź, bo najpierw był serial, potem książka, a na koniec komiks. Zaczęłam od książki i inaczej sobie wyobrażałam niektóre rzeczy niż było to w filmie, ale ciężko mieć tu pretensje, że na potrzeby filmu okroili książkę :) To jak dla mnie jest świetny przykład na to, że książka i film to dwie kompletnie różne rzeczy i inaczej są położone akcenty, że coś co dobrze się prezentuje jako film może być fatalną książką - np. Dzień niepodległości (i odwrotnie np. Wiedźmikołaj) - jeśli podejdzie się dosłownie do przekładania treści na tę drugą formę. Mimo wszystko robienie trzech Hobbitów jest śmieszne.

Anonymous - 2013-02-11, 16:30

rozwielitka napisał/a:
a bo tak kręciliśmy, kręciliśmy i nagle się okazało, że takie długie wyszło, że podzieliliśmy na 3 części". Jasne, już w to wierzę.

To akuratnie prawda - film kręcono z myślą o dwóch częściach... ale ostatecznie zdecydowano się na trzy.
rozwielitka napisał/a:
Mimo wszystko robienie trzech Hobbitów jest śmieszne.

A mi się jedynka Hobbita na tyle podobała, że cieszę się, że będzie tego w sumie około 9h, a nie 1,5h jak niektóre filmy. Jeżeli utrzymają poziom jedynki to ja się przez te 9h nie będę nudzić.

Chloe - 2013-02-12, 10:18

Cytat:
Co mi jednak w tej sytuacji przeszkadza: Hobbit jest jedną powieścią, nie dzieli się na części, tomy.

Władca Pierścieni też jest jedną powieścią. Podział na tomy jest tylko symboliczny.
Hobbit jest powieścią mimo, że krótszą to obszerniejszą niż LOTR. Wydaje mi się, że podział ma trzy części jest całkowicie uzasadniony. Chęć zarobienia jak największej ilości pieniędzy też. Jeśli te dwie części będą tak dobre jak pierwsza to będę się cieszyć z tego podziału.
Jeśli chodzi o sam film to jest adaptacja, a nie ekranizacja więc nie mam zbyt wielu zastrzeżeń. Nie podobało mi się pojawienie się Aiwendila (Radagasta). Jackson się świetnie.
Cytat:

rozwielitka napisał/a:
Mimo wszystko robienie trzech Hobbitów jest śmieszne.

A mi się jedynka Hobbita na tyle podobała, że cieszę się, że będzie tego w sumie około 9h, a nie 1,5h jak niektóre filmy. Jeżeli utrzymają poziom jedynki to ja się przez te 9h nie będę nudzić.

Tak jak i ja. :)

Anonymous - 2013-02-12, 13:55

Chloe napisał/a:
Jackson się świetnie.

A ja się bardzo.

Chloe - 2013-02-12, 19:15

rozwielitka napisał/a:
Chloe napisał/a:
Jackson się świetnie.

A ja się bardzo.

Tak.

Valentina - 2013-02-23, 13:40

Ja uważam że, ze jak książka fajna to film będzie kiepski no chyba ze książka krótka, ale jak gruba i muszą nakręcić 1 film, to często jestem rozczarowana, i na odwrót film mi się podoba (tak było w przypadku Zmierzchu 1 i tylko jego po kolejne filmy dno) to książka koszmar . Chociaż nie zawsze np Wyznania gejszy film genialny a książka boska, jest niesamowita, polecam. To wszystko zależy od wielu czynników czy film będzie lepszy czy gorszy od książki.
ari - 2013-06-28, 22:38

Jeśli chodzi o Tolkiena to ja uwielbiam w każdej postaci. Robiłam prezentację maturalną na podstawie twórczości Tolkiena "walka dobra ze złem". Książki, filmy, bajka, komiksy, muzyka ahh mogłabym codziennie słuchać.
Hobbita dawno nie czytałam, serio nie było nic o okrach?

SzczurzyOgon, polecam do poczytania "Dzieci Hurina" bardziej rozbudowany wątek, który był w Silmarillionie.

Z przyjemnością oglądałam filmy na podstawie książek Jane Austin "Duma i uprzedzenie" i "Rozważna i romantyczna".

Shadow - 2016-05-12, 03:20

:zlotalopata:
Jak nie mam nic przeciwko oglądaniu filmu po przeczytaniu książki, to tak nie lubię czytać po obejrzeniu filmu.

Kiedyś jak czytałam Igrzyska śmierci, to tak się nie mogłam doczekać by zobaczyć jak zostało to w filmie ukazane, że doszło do tego, że czytałam i oglądałam równolegle. Do momentu do którego przeczytałam - do tego momentu oglądałam film. I tak do samego końca. :roll:

Euphoriall - 2016-12-07, 17:48

Na wiosne wchodzi do kin 'the Circle'. Fajna obsada - Emma Watson, Tom Hanks w głównych rolach. Film zapowiada sie super, daje zwiastun:


Jest ksiazka o tym samym tytule napisana przez Dave'a Eggersa. Przeczytalam opinie i jedna okreslila ja jako Orwela XXIw.
Mial ktos stycznosc?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group