To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sprawy rodzinne - Dziedziczenie chorób i zachowań

wannables - 2012-11-05, 03:47

Właściwie zastanawiałam się, czy nie stworzyć na to pytanie nowego tematu, ale doszłam do wniosku, że nie - w końcu to dotyczy stricte matek i kobiet, które pragną nimi być.
Pytanie jest następujące: czy nie macie poczucia, że z waszymi dziećmi również coś będzie nie tak? Nie sugeruję, że choroby psychiczne są dziedziczne. Ale podobno dziecko wcześniej rozpoznaje stan psychiczny matki niż otaczające je przedmioty. Ironią losu jest fakt, że słowa te są autorstwa faceta. Pomińmy tę kwestię chociażby ze względu na to, że ja również to zauważam. Matki (a nawet babcie) wielu otaczających mnie, chorych ludzi były ze sobą w konfliktach, naprawdę różnorakich. Trudno, żeby dziecko nie zauważało tego, a już tym bardziej nie miało to na nie wpływu.
Nie chcę mieć potomka właśnie ze względu na to. Już bez tego mam problemy z własną seksualnością, a dodatkowo myśl, że jego potencjalne cierpienie mogłoby mieć przyczynę we mnie, jest dla mnie nie do zniesienia. Może dlatego nowa płyta Peszek ciut za bardzo mnie dotyka.

Chloe - 2012-11-06, 12:03

wannables często zdarza mi się o tym myśleć. Nie chce wykorzystywać dziecka żeby się "wyleczyć". Boję się, że przełożę jakieś zachowania mojej rodziny na dziecko. Sama świadomość, że mam dość duży wpływ na moich bliskich (wszelkimi wybuchami) w tym momencie jakby odbiera mi możliwość posiadania dzieci w przyszłości. Poza tym nie sądzę żeby dziecko z taką osobą jak ja za matkę mogłoby być szczęśliwe. Jestem agresywna nawet dla osób, które kocham. Jeśli zrobiłabym coś przypadkowo dziecku nie wybaczylabym sobie. Obawiam się też, że nie byłabym w stanie wpoić mu podstawowych zasad moralnych dlatego, że sama im zaprzeczam swoim zachowaniem. Nie umiałabym go chyba wychować. Może zmieni się to z czasem.
Tak. Myślę, że z nim mogłoby być także coś nie tak.

Anonymous - 2012-11-06, 17:24

wannables napisał/a:
Nie sugeruję, że choroby psychiczne są dziedziczne.

Skłonności do zaburzeń psychicznych są dziedziczne.
wannables napisał/a:
czy nie macie poczucia, że z waszymi dziećmi również coś będzie nie tak?

Jestem wręcz pewna, że nie jestem zdolna do spłodzenia i wychowania zdrowego psychicznie dziecka.
wannables napisał/a:
Nie chcę mieć potomka właśnie ze względu na to.

Na dzień dzisiejszy nie zdecydowałabym się na dziecko, gdybym jednak wpadła to w sytuacji, w której ojciec dziecka nie byłby w stanie zapewnić mu opieki zabiłabym się jeszcze w ciąży... Gdyby okazał się odpowiedzialnym facetem zrobiłabym to po urodzeniu - moje dziecko zasługiwałoby na matkę z prawdziwego zdarzenia, a nie takie coś jak ja, więc dałabym ojcu dziecka szansę na zorganizowanie mu takiej. A depresja poporodowa pewnie powikłana psychozą tylko ułatwiłaby mi sprawę.

Anonymous - 2012-11-06, 20:40

Ja coraz bardziej zastanawiam się nad macierzyństwem w przyszłości... Dużo o tym myślę, o wychowaniu dzieci (jako, że ostatnio mam duży wkład w wychowanie siostrzeńca)... I jak najbardziej boję się, że moje dziecko przejmie moje stany.... Że np. zacznie "radzić sobie" z problemami bólem, jak ja kiedyś... że będzie się bało wejść w dorosłe życie... Sporo tego.
LadyDracula - 2012-11-06, 20:53

Ja także czasami myślę o sobie, jako o przyszłej mamie, choć jestem jeszcze młoda. To chyba dlatego,że ostatnimi miesiącami zajmuję się braciszkiem.
Niekiedy panicznie się boję,że jestem słaba i będę mieć depresję poporodową,że zrobię coś mojemu dziecku w złym stanie... Ale odpowiadając na pytanie konkretnie- boję się,że nie dam mojemu dziecku wystarczającego wsparcia. Że coś przeoczę. A ono przeze mnie będzie narażone na podobne zachowania... I tym bardziej podatne, bo to odziedziczy po mnie.

Duszka - 2012-11-06, 21:29

LadyDracula napisał/a:
Niekiedy panicznie się boję,że jestem słaba i będę mieć depresję poporodową,że zrobię coś mojemu dziecku w złym stanie...
takie myślenie jest wg mnie głównym problemem bo jak tak się myśli i tym zadręcza to potem niestety często tak jest.
LadyDracula napisał/a:
Ale odpowiadając na pytanie konkretnie- boję się,że nie dam mojemu dziecku wystarczającego wsparcia. Że coś przeoczę. A ono przeze mnie będzie narażone na podobne zachowania... I tym bardziej podatne, bo to odziedziczy po mnie.

Strach to naturalna rzecz przy rodzicielstwie. Często ludzie zadają sobie pytanie czy będzie się dobrym rodzicem i to ludzie nawet ponoć zdrowi tak mają. Dziecko może odziedziczyć nasze choroby czy skłonności ale pamiętajmy, że też po prostu zmałpuje nasze zachowanie ;/

A i modów czy administrację prosiłabym o wydzielenie tego tematu, gdyż zakładając go miałam co innego w zamiarze niż rozmyślanie co nasze dziecko dziedziczy etc.

wannables - 2012-11-06, 22:05

Emaleth napisał/a:
Na dzień dzisiejszy nie zdecydowałabym się na dziecko, gdybym jednak wpadła to w sytuacji, w której ojciec dziecka nie byłby w stanie zapewnić mu opieki zabiłabym się jeszcze w ciąży... Gdyby okazał się odpowiedzialnym facetem zrobiłabym to po urodzeniu - moje dziecko zasługiwałoby na matkę z prawdziwego zdarzenia, a nie takie coś jak ja, więc dałabym ojcu dziecka szansę na zorganizowanie mu takiej. A depresja poporodowa pewnie powikłana psychozą tylko ułatwiłaby mi sprawę.

Mam bardzo podobny tok myślenia.
Dodatkowo mam wrażenie, że za każdym razem idzie to o krok dalej. To coś jak skażenie. Im bardziej poznaję swoją rodzinę (a poznaję ją bez przerwy), tym bardziej dochodzę do wniosku, że to zaczęło się kilka pokoleń wcześniej od czegoś mniejszego, jak na przykład brak wiary w siebie, i z każdym następnym rosło w siłę. Tak więc: jeśli ja kilkakrotnie próbowałam się zabić, do czego będzie w stanie posunąć się moje dziecko?

Duszka - 2012-11-06, 22:10

wannables napisał/a:
Tak więc: jeśli ja kilkakrotnie próbowałam się zabić, do czego będzie w stanie posunąć się moje dziecko?
jeśli będzie przez Ciebie utwierdzane, że jest nic nie warte i zbędne wielokrotnie będzie próbować.
wannables napisał/a:
jak na przykład brak wiary w siebie, i z każdym następnym rosło w siłę.
jest to spowodowane brakiem wsparcia wśród rodziny, rodziców i partnerów. Ważne jest to by siebie wyleczyć a potem budować zdrowe relacje w życiu i rodzinie.
wannables - 2012-11-06, 22:29

Duszka napisał/a:
jeśli będzie przez Ciebie utwierdzane, że jest nic nie warte i zbędne wielokrotnie będzie próbować.
Nawet nie przyszłoby mi do głowy, żeby je w tym utwierdzać. Podejrzewam zresztą, że mimo wszystko byłoby to niezgodne z prawdą.
Duszka napisał/a:
jest to spowodowane brakiem wsparcia wśród rodziny, rodziców i partnerów. Ważne jest to by siebie wyleczyć a potem budować zdrowe relacje w życiu i rodzinie.
Niekoniecznie. Moja rodzina niemalże obsesyjnie przybiera postawę "poradzę sobie sam/sama, bo nie chcę Was martwić". W takim wypadku danie wsparcia jest prawie niemożliwe, bo o niczym negatywnym nikt nie ma pojęcia.
Mercy napisał/a:
wszystko zależy od nas samych jakie będzie dziecko.
A charakter, osobowość?
megi-s - 2012-11-06, 22:34

Jeżeli człowiek jest świadomy swojego własnego stanu to myślę, że będzie automatycznie bardziej czujny względem swoich dzieci. I wcale nie powiedziane, że człowiek chory psychicznie czy z innymi tego typu zaburzeniami nie jest w stanie dobrze wychować dziecka. Tylko trzeba najpierw sobie pomóc. Trzeba być oparciem dla dziecka żeby nie powielać błędów naszych bliskich. Dziedziczne są skłonności do chorób psychicznych, ale to nie znaczy, że np ja wychowam chore psychicznie dziecko. Jeśli chodzi o depresję poporodową, to nie musi ona wystąpić nawet jeśli chorujemy na depresję. Ja na pewno byłam chora już przed ciążą a gdy urodziłam to ten czas aż do załamania mojego stanu (ok roku) był najlepszym czasem w moim życiu. Mały jest trochę lekarstwem na moje cierpienia podczas gdy starszy dowala mi po całości.
wannables - 2012-11-06, 22:45

Mercy napisał/a:
Charakter kształtuje się całe życie. Ale my możemy wpajać dziecku co dobre a co złe. To my ucząc dziecko kształtujemy mu charakter, jeśli pozwolimy mu na bałagan w pokoju to nie będzie sprzątać. W dużej mierze zależy od wychowania.
Może masz rację. Z drugiej strony sęk tkwi również w rzeczach, na które nie mamy wpływu. Na przykład w nawrotach choroby.
Anonymous - 2012-11-06, 23:11

wannables napisał/a:
Duszka napisał/a:

jeśli będzie przez Ciebie utwierdzane, że jest nic nie warte i zbędne wielokrotnie będzie próbować.

Nawet nie przyszłoby mi do głowy, żeby je w tym utwierdzać.

Nie musi ci przychodzić do głowy. Możesz to robić nieświadomie. Tobie się może wydawać, że pomagasz dziecku, zachęcasz je do podejmowania różnych działań, pracy nad sobą i dążenia do doskonałości, a ono będzie to odbierało jako sygnał "nie jestem dla ciebie dość dobry, więc ciągle chcesz mnie zmienić, a ja i tak nie daję rady być idealny".

wannables - 2012-11-07, 01:55

rozwielitka napisał/a:
Nie musi ci przychodzić do głowy. Możesz to robić nieświadomie. Tobie się może wydawać, że pomagasz dziecku, zachęcasz je do podejmowania różnych działań, pracy nad sobą i dążenia do doskonałości, a ono będzie to odbierało jako sygnał "nie jestem dla ciebie dość dobry, więc ciągle chcesz mnie zmienić, a ja i tak nie daję rady być idealny".
Brawo. Najlepiej ujęłaś to, o co chodziło mi od początku. Taki tok myślenia nie bierze się znikąd i na taką nadinterpretację nie mamy najmniejszego wpływu. Właśnie w tym tkwi cały sęk.
Anonymous - 2012-11-07, 02:12

Nadinterpretację albo i nie. Ktoś faktycznie może uważać swoje dziecko za "nie dość..." i uważać, że musi w związku z tym pomóc mu zostać "dość...", bo tak dziecku będzie lepiej. Tylko że dziecko słysząc ciągle uwagi mające w założeniu mu pomóc odbiera to inaczej - że jest nieudacznikiem nie potrafiącym sprostać wymaganiom rodziców, że nie zasługuje na ich uwagę itd. itp.
wannables - 2012-11-07, 12:42

A uważa swoje dziecko za "nie dość...", bo być może sam jest niespełniony, albo jego rodzice również mieli takie i takie oczekiwania. To związek przyczynowo-skutkowy. Przyczyna ma przyczynę, a przyczyna przyczyny jest przyczyną skutku. I tak to się ciągnie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group