To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Depresja - Płaczecie?

Pola - 2012-04-19, 18:07

Nie płakałam do 19stego roku życia, a potem było z tym coraz gorzej... Często płacze od tamtego momentu, tak że nie mogę rano otworzyć oczu i muszę siedzieć godzinę i reanimować herbatą i zimnymi łyżkami oczy. Ostatnio wręcz wyłam, a nie płakałam...
Skierka - 2012-06-06, 06:15

Dla mnie placz jest niewypowiedzianą prośbą o pomoc.
mgła - 2012-06-24, 16:54

Nienawidzę gdy ktoś widzi jak płaczę, nie mogę tego znieść. Mam tak, że jeżeli już zdarzy mi się to przy kimś nie potrafię później spojrzeć w oczy takiej osobie...
Płaczę czasem, ale staram się tylko w samotności.

Anonymous - 2012-06-24, 21:24

zauważyłam, że płacz nie jest społecznie tolerowany. ludzie jakoś tak dziwnie na to patrzą, jakby taki przejaw bezsilności był czymś niedopuszczalnym. radość, irytacja, zniesmaczenie, gniew - wszystko przejdzie, ale wystarczy się popłakać, żeby zostać uznanym za niedołęgę. czasem żałuję, że jestem osobą, która ma wszystkie uczucia na wierzchu.
Anonymous - 2012-06-25, 13:57

To jest głupie ale psycholodzy uważają że dopiero jak się popłaczesz to uwolnisz swoje napięcia. Ja nie potrafie plakać, ani przy psychologach, rodzicach, przyjaciołach...
Anonymous - 2012-06-26, 19:35

Dla mnie płacz to codzienność.. nie ma dnia, żeby chociaż jedna łezka nie poszła sobie na spacer... codziennie wieczorem siedzę tu przed komputerem albo na łóżku i beczę.. beczę, bo nie wiem co z moim związkiem, beczę z tęsknoty albo po prostu beczę, bo jestem głupia i nienawidzę siebie
mgła - 2012-06-26, 19:49

ArmoredHeart, jest Ci lżej jak jak się wypłaczesz? Ja czasem czuję się po tym lepiej.
Anonymous - 2012-06-26, 20:04

Zdecydowanie nie jest mi lżej.. czasami tylko gorzej..
Zdarza się, że zasypiam płacząc, a jak się budzę, to nie chce mi się żyć

murango - 2012-08-09, 21:51

ArmoredHeart napisał/a:
Zdarza się, że zasypiam płacząc, a jak się budzę, to nie chce mi się żyć


Mi się zdarza zasypiać z płaczem, obudzić się i znów płakać...

Duszka - 2012-08-09, 21:52

murango, czemu?

Ja ostatnio mam huśtawki nastrojów i potrafię się rozpłakać, że mi się wywróciła szklanka... Płakałam do ramienia ukochanego dosyć dawno. A dziś nie wiem czemu mam ochotę popłakać z bezsilności ale nie mam do kogo.

Lithium - 2012-08-09, 22:18

Chce mi się tak okropnie mocno płakać, ale nawet nikt mnie nie przytuli, chce się po prostu wypłakać, nie lubię tych naskoków wrażliwości, robię się taka delikatna i bezużyteczna, dno.
Anonymous - 2012-08-09, 22:34

Lithium to, że płaczesz, nie znaczy, że jesteś bezużyteczna. Każdego dopada czasem taki stan, w którym po prostu inaczej nie może. Niektórych częściej, innych rzadziej. Ja jak się wypłaczę czuję się lepiej. Nie wiem, na czym to polega, ale całe napięcie ze mnie uchodzi. To jest przyjemne uczucie. Niestety przynosi ulgę tylko na jakiś czas, kilka godzin, ale zawsze to coś. Nie wiem, czy to jest oznaką słabości, ale nawet jeśli tak, to cóż z tego? Każdy ma prawo do gorszych momentów i dlaczego mamy oszukiwać siebie samego, że jesteśmy weseli i radośni kiedy jest inaczej? Wystarczy, że często musimy ukrywać swoje emocje przed innymi. Dobrze jest się wypłakać w samotności.
murango - 2012-08-09, 22:36

Duszka, jest wiele takich powodów. Z wieloma rzeczami nie potrafię sobie poradzić. Nie przejmuj się wahaniami nastrojów, one się zdarzają w ciąży. Kobiety już tak mają :)
Lithium, ja Cię mogę przytulić! :tuli: :tuli: :tuli:

Lithium - 2012-08-10, 18:16

murango, dzięki :tuli: dziś już lepiej.

Cytat:
Ja jak się wypłaczę czuję się lepiej.

Częściowo się tak czuje, ale wszystko potem wraca. Tylko się odwadniam, robię się czerwona i bolą policzki.

Anonymous - 2012-10-10, 16:54
Temat postu: Płaczecie?
Rozwiązując jakiś tam test na ciężkość depresji (i możliwość popełnienia samobójstwa) jedno z pytań brzmiało : jak często płaczesz? No i najwyżej punktowaną odpowiedzią (tzn. najsilniejsza depresja) była "Chciałbym płakać ale nie potrafię".

Ja tak już mam od 1,5roku...tzn. były chwile, gdy mogłam płakać ale jest to o wiele rzadsze, włączyła mi się jakaś blokada.. A chciałabym się wypłakać, wzruszyć czymś, czasami specjalnie puszczam sobie jakieś dołujące piosenki ale coraz słabiej pomaga. O dziwo jak ostatnio miałam trochę szczęśliwszy okres w życiu płakałam bardzo często i dobrze się z tym czułam. Teraz znów jest do d*** i znów ta skała, przewracanie wnętrzności w środku a na zewnątrz tylko obcy wzrok (podobno mój ale gdy patrzę w lustro czuję jakbym patrzyła na obcą osobę - wzrok skalisty, skrywający wiele bólu).

Wy płaczecie, czy już przyzwyczailiście się do stanu "znieczulicy" i jest wam nawet z tym dobrze, bo przynajmniej nie macie wysokich morali i robicie, co chcecie (bo nic was nie rusza- żadne wyrzuty sumienia, czy coś..)?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group