To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Autoagresja - Jak inni ludzie reagują na wasze blizny?

Adzumi - 2016-11-14, 00:03

Rzadko kto dostrzega bo staram się je ukrywać. Jak ktoś się dowie (zazwyczaj jest to zaufana osoba, chociaż nie zawsze to zaufanie działa tak jak powinno ale to temat na inny post) to jest zaskoczony, zdziwiony, CO, DLACZEGO, OSZALAŁEŚ? Natomiast jak ktoś zobaczy, to albo ignoruje albo wyśmiewa, że jestem chory psychicznie czy coś takiego, kto by ich słuchał :lol: .
emilyrose - 2016-11-14, 20:02

Ja już przestałam je ukrywać. Zobaczą to zobaczą, nie to nie. Nie tnę się już dłuższy czas, z bliznami walczyłam więc nie są aż tak widoczne i tylko ludzie z którymi jestem bliżej je zauważają. Starzy znajomi to już chyba nie zwracają na to uwagi natomiast nowi, różnie. Raz usłyszałam rzucone w środku rozmowy "co Ty się głupia cięłaś?" ale jak się zorientował, że to był dla mnie faktyczny problem to grzecznie przeprosił i przytulił. Inna znajoma po prostu zapytała co mi się stało i skąd mam blizny, odpowiedziałam, że błędy młodości i nikt nie ciągnął tematu. Chłopak z którym się spotykam kiedyś podczas kłótni jak obydwoje byliśmy pijani zaczął wykrzykiwać że on próbuje mnie poznać a ja go od siebie odpycham po czym złapał mnie za rękę i z pretensjami w głosie "myślisz, że ludzie tego nie widzą? że ja nie widziałem?" ta sytuacja miała miejsce pół roku temu my do teraz do tematu nie wróciliśmy ja nie opowiadam on nie zadaje pytań, Powiedział mi tylko, że ludzie nie wiedzą jak reagować więc wolą udawać że nie widzą tak jak on to robił. Nie wiedzą jak pomóc a boją się że mogą zaszkodzić. I ja się z tym zgadzam.
Niedotykalna - 2016-11-19, 17:47

emilyrose, w jaki sposób walczyłaś z bliznami?
nethie - 2016-12-22, 15:30

Staram się nie afiszować z tym, że mam pocięte ręce.
Najczęściej staram się chodzić w długich rękawach, tak jest najprościej i można uniknąć nieprzyjemnych spojrzeń, rozmów.
Jednak gdy ktoś zauważy..
Przeważnie albo mnie wyśmiewa, albo przytula, i daje mi wsparcie.
Niestety częściej spotylam tą 1 grupę.
Wtedy staram się totalnie olewać te osoby, i nie dawać po sobie poznać, że takie wyśmiewanie mnie rusza.
Jestem zmuszona zgrywać twardziela.
Tak sobie radzę.

Cirnellé - 2016-12-23, 14:54

Na dzień dzisiejszy nikt nie wie i nie widzi moich nowych ran. Jeśli chodzi o blizny, to większość zniknęła/wchłonęła się/starła. Te widoczne usprawiedliwiam wypadkami, kotami czy nieuwagą. Większość mi wierzy, bo nie ma ich na tyle dużo w jednym miejscu, ze to wygląda podjerzanie. Zresztą, z blizn z czasów kiedy dużo się kaleczyłam zostało niewiele. Jedna na przedramieniu(zdarta skóra) którą tłumaczę wypadkiem, jedna blisko zgięcia ręki, o niej zawsze mówię że przez przypadek się rozcięłam. A reszta z tych widocznych jest na miednicy, wzgórku łonowym i trochę na udach, ale o nich wie tylko mój chłopak, który tak właściwie nie znał mnie wtedy, kiedy te blizny powstały. Opowiedziałam mu kiedyś o tym i zaakceptował to, stara się mnie wspierać. Nie zwraca uwagi na moje blizny. Ale na przykład mam w lutym wizytę u ginekologa i nie wiem jak pani na to zareaguje.
chiroptera - 2016-12-23, 15:16

Cytat:
Powiedział mi tylko, że ludzie nie wiedzą jak reagować więc wolą udawać że nie widzą tak jak on to robił. Nie wiedzą jak pomóc a boją się że mogą zaszkodzić.


Tak... Raz jedna dziewczyna po prawie roku powiedziała, że je zauważyła. Staram się nosić długie rękawy, ale czasem jest po prostu za gorąco. Widzę, że ludzie zauważają. Odwracają wzrok, coś drga w ich twarzy — ale zwykle nic nie mówią. Zwykle.

Byłam na pobieraniu krwi. Zawsze upieram się, żeby pokazać drugą rękę, ale pielęgniarka wbijała się w nią chyba z 20 razy i nie dawała rady, więc w końcu się poddałam i zmieniłam ręce. Wymknęło jej się to "uuugh". Nawet nie mam jej tego za złe, nie zaczęła mnie oskarżać ani nic.

Dwa dni temu mieliśmy Wigilię z grupą na studiach. Znam ich dopiero trzy miesiące i pilnowałam się, żeby nosić długie rękawy. Zacząć z czystą kartą. Ale na tej Wigilii ktoś tak podkręcił kaloryfery... Poddałam się. Musieli je zauważyć — zwłaszcza te fioletowe, jeszcze nie zbielałe. Nikt nic nie powiedział. Mam nadzieję, że nadal będą mnie traktować tak samo.
Nie chcę wyolbrzymiać tej sytuacji. To tylko blizny. Ale jakoś zawsze emocjonalnie podchodzę do tego, że ktoś je zobaczył.

Makaron - 2016-12-23, 15:40

Lul myślałem, że już wszyscy lokatorzy pojechali na święta to sobie zacząłem gotować obiadek w stroju rosołowym. Jednak nie pojechali, usłyszałem tylko, że "Już wiem kto zakrwawił dywanik w łazience i musiałam go wypierdolić do śmieci" :D
chiroptera - 2016-12-23, 19:44

Makaron, ajajaj. No dziewczyny przynajmniej mają łatwą wymówkę przy takich "zakrwawionych dywanikach". :P

Z jednej reakcji na blizny do dzisiaj mam bekę. Koleżanka zapytała się, co mi się stało, a ja na to, że zaatakowała mnie wiewiórka. Uwierzyła.

Niedotykalna - 2016-12-24, 06:51

Hiroki, wiewiórka? O_O Aż się nie chce wierzyć, że ona uwierzyła. No ale spoko...

A co do pobierania krwi to mi zawsze pobierają ze zrostów po szyciu, bo zwyczajnie nie ma skąd. I zawsze mi tak głupio. :roll: Ale nie słyszałam jeszcze złośliwego komentarza.

Ogólnie to w niedługiej przyszłości rozważam przeszczep skóry.

chiroptera - 2016-12-25, 00:09

Niedotykalna, auć, to musisz mieć naprawdę poważne te blizny :? Może w takim razie przeszczep skóry to dobry pomysł. Trzymam kciuki, żeby się udało i w ogóle żeby ładnie się wygoiło i dało dobry efekt. <3

Z wiewiórką to było tak:
(Tylko dodam, że to była dość bliska koleżanka i nie chciałam jej specjalnie kłamać — zwłaszcza że sznyty były dość oczywiste. Zwalam na wiewiórkę czy coś abstrakcyjnego, kiedy chcę, żeby ludzie nie ciągnęli tematu).

koleżanka: Co tu masz?
ja: Aa, wiewiórka mnie zaatakowała.
koleżanka: Wiewiórka? Uau! No co ty! Ale że jak?
ja: No wiewiórka. A potem tygrys.
koleżanka:
koleżanka:
koleżanka:
koleżanka:
Aha.

Ale potem nawet zaproponowała pomoc czy rozmowę, więc całkiem miło :)

silhouette - 2016-12-26, 19:58

U mnie nie zwracają uwagi. Tylko pijani się panowie czasem odezwą :D
Ziemni4k - 2016-12-27, 13:45

Nijak, już dawno ludzie przestali na to reagować. W ciepłe dni chodziłem w koszulach na krótki rękaw, więc chyba w jakiś sposób przyzwyczaiłem ich do tego widoku. Pasuje mi ta obojętność. Choć bywało, że chciałem by ktoś się tym zainteresował (oczywiście nie mówię o złośliwościach), ale cóż... nigdy takiego szczęścia nie miałem.
dreamynatalie - 2016-12-28, 03:41

Pamiętam, że jak pierwszy raz się "pocięłam" to pokazałam to moim rodzicom, chciałam, żeby mi pomogli, chciałam pomocy, trochę ciepła z ich strony, trochę zrozumienia, że też mam uczucia. Oni to wyśmiali i dodali komentarz, żebym przestała to robić bo głupie i "tylko debile się tną". Później zaczęłam robić tego więcej, fakt faktem wciąż nożyczkami, ale jakieś krechy były. Później liczyłam na to, że w szkole ktoś zauważy, porozmawia, pomoże, ale nadal nic. Później sięgałam już po żyletkę, ale tych śladów już nie pokazywałam nikomu, wtedy zaczęłam to robić notorycznie i po prostu zakrywałam tę rękę pod sweterkiem albo długim rękawem na wfie.. O tym, że się okaleczałam wiedziały tylko 2 osoby poza rodzicami i psychologiem. Też nic nie zmieniły. Teraz przeszła mi "faza" na okaleczanie się, bo u mnie to było raczej "fazowo", że tak to ujmę, bo u mnie to było tak, że było dobrze, później jakieś złości się zdarzały, ale dawałam radę, starałam się być silna. Fakt, że prędzej czy później wybuchałam, ale były też dobre chwile, kiedy całkowicie zapomniałam o takim sposobie na "radzenie sobie z problemami". Wiadomo czasem pojawi się jakaś myśl, że może jednak powinnam się ukarać, bo tu 1, tu nakrzyczałam na tego, a tu byłam wredna, ale jakoś się odciągam od tego pomysłu, zobaczymy na jak długo :oops: Generalnie to przykre jak ludzie, środowisko reaguje na osoby okaleczające się, ale chyba najgorsza jest ta chłodność i brak reakcji.. :(
Niedotykalna - 2017-01-01, 08:22

Hiroki napisał/a:
Trzymam kciuki, żeby się udało i w ogóle żeby ładnie się wygoiło i dało dobry efekt. <3

Dziękuję. :tuli6:
dreamynatalie, uzyskałaś w końcu pomoc?

ambrozjaa - 2017-02-12, 20:40

Moje blizny. Hm.
Gdy zaczynałam się ciąć robiłam to na rękach.
Nie były to głębokie rany.
Więc zostały mi po nich malutkie blizny.
Zwalam winę na kota lub totalnie się tym nie przejmuję.
Gorzej z nogami.
Moja mama kiedyś zobaczyła moje ręce.
I tak zaczęłam ciąć się na nogach,brzuchu,piersiach.
Od 3 lat nie byłam na basenie czy w podobnych miejscach. Nie ubieram krótkich rzeczy.
Gorące lato a ja w długich legginsach.
Jedynie jak przebieram się na szkolny wf. Pare dziewczyn zauważyło.
Kilka się śmiało. A 2 przyszły do mnie zapytać czy mogą mi jakoś pomóc.
Jednak ogólnie reakcja jest negatywna.
Śmiech i kpiny.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group