To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Rozmowy na poważnie - Nie lubię dzieci

Anonymous - 2014-05-12, 12:54

Dzieci wywołują we mnie skrajne emocje. Akceptuję moich młodszych braci, można podciągnąć nawet pod lubię. Obce dziatki są mi obojętne, dopóki nie ingerują w moją przestrzeń osobistą.
Stosunek do nich ściśle wiąże się z moim stanem psychicznym, kiedy jest w miarę stabilnie potrafię być bardzo miła, zajmować się i troszczyć. W przygnębiających momentach mam wrażenie, że chcą mnie zniszczyć, naśmiewają się ze mnie, nie akceptują.
Bywają wredne.

Odnośnie posiadania dzieci, kiedyś przez wzgląd na ED martwiłam się nad konsekwencjami po urodzeniu dziecka, szczególnie zmianami mojego ciała.
Obecnie nie chcę. Sam akt wydalenia z siebie obcego ciała napawa mnie obrzydzeniem. Jest to brudne, w każdym razie nieprzyjemny widok.
Dodatkowo uważam, że istotną sprawą jest godowość do bycia matką, której nie posiadam.

Hathor - 2014-05-12, 13:30

To śmieszne, ale sama jako dziecko nie lubiłam innych dzieci. Teraz mam różne uczucia w stosunku do dzieciaków. Czasem jestem jakimś dzieckiem zachwycona i mnie rozbawia, ale czasem jak tylko zauważę w autobusie matkę z wózkiem albo brzdącem wesoło biegającym wokół to mam ochotę uciekać na drugi koniec pojazdu albo siedzę i już wiem, że przyjemnie nie będzie. Mam 5cioletniego bratanka, raz jestem dla niego fajną ciocią do zabawy, a raz tą złą ciotką która wyzywa i zabrania.

Mam 20 lat, nie znoszę dzieci i nie sądzę, by to się miało zmienić, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Chcę założyć rodzinę będąc w wieku 26-30 lat, ale jeśli moje nastawienie się nie zmieni, to albo sobie odpuszczę i kupie dziesięć kotów, albo urodzę dziecko i będę surową matką. Tak, wiem, wszyscy powtarzają "swoje pokochasz, jak już mamą zostaniesz", ale najbardziej obawiam się, że tak się nie stanie, a ja będę okropna dla swojego dziecka.

Zresztą, sama ciąża od zawsze kojarzyła mi się z filmem "Obcy". Miałabym wrażenie, że mam w sobie potwora i za każdym razem myśl ta by wracała, kiedy dziecko by mnie w środku kopnęło. Sama myśl, że coś ma się we mnie ruszać i rosnąć... :rozpacz:

nobody5 - 2014-05-15, 22:57

Nie powiem żebym ich nie lubił, ale nie czuję się przy nich komfortowo.

Pracowałem kiedyś w sklepie. Często obsługiwałem rodziców z dziećmi i najczęściej to były rozwydrzone bachory, które grały na komórkach, podczas gdy rodzice i ja próbowaliśmy dopasować im buty i resztę sprzętu. Miałem wrażenie, że dzieciaki nie potrafią mówić i myśleć - straszne. Nawet starszym dzieciom rodzice (albo ja) zakładali buty. Niektóre dzieci nawet mnie poniżały, co nie robiło na rodzicach żadnego wrażenia.

Kiedyś przyszedł bardzo miły facet z świetnym dzieciakiem. Chłopiec mógł mieć z 5 lat, mówił bardzo płynnie i był taki uprzejmy. Pytał się o wszystko, próbował sam założyć buty. Naprawdę ekstra dzieciak.
Tak jak sobie patrzyłem na tego ojca i syna, to pomyślałem, że to musi być miłe.
Ale ja nie radzę sobie z swoim życiem, więc tym bardziej nie mogę brać odpowiedzialności za czyjeś. Wychowywanie dzieci to bardzo trudna sztuka. Nie nadaje się do tego, na pewno wypaczył bym to dziecko. Pewnie wychowałbym psychopatę.

Pomanita - 2014-05-15, 23:17

nobody5 napisał/a:
Nie nadaje się do tego, na pewno wypaczył bym to dziecko. Pewnie wychowałbym psychopatę.

Uwielbiam dzieci, nawet te niegrzeczne, ale też nie chcę mieć własnych. Mam jednak inne obawy. Ty boisz się, że wychowasz psychopatę, a ja kalekę życiowego jeszcze bardziej niezaradnego niż ja. Powiesiłby się przed osiemnastką. Nie umiałabym wychować silnego człowieka, a jeśli jeszcze doda się do tego dziedziczną przecież depresję, to obawiam się, że gdybym zdecydowała się na dziecko, byłoby to zwyczajnie nieodpowiedzialne. Pewnie nie usunęłabym, gdybym wpadła, ale nie będę się o nie starać.
Chwilowo ryzyko tego, że wpadnę jest tak małe, że to aż smutne, więc te moje gdybania są raczej abstrakcyjne. Niemniej jednak często o tym myślę. Chciałabym zostać kiedyś mamą, ale byłaby to chyba najbardziej egoistyczna rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam.

nobody5 - 2014-05-15, 23:54

Pomanita napisał/a:
Nie umiałabym wychować silnego człowieka, a jeśli jeszcze doda się do tego dziedziczną przecież depresję, to obawiam się, że gdybym zdecydowała się na dziecko, byłoby to zwyczajnie nieodpowiedzialne.


A gdyby ojciec dziecka też chorował na depresje? :P

Anonymous - 2014-05-16, 00:00

Bardzo nie lubię dzieci - strasznie mnie irytują oraz dekoncentrują, kiedy są obok mnie. W szczególności dzieci małe, tak do 4.-5. lat.
Chociaż chciałbym mieć w (odległej co prawda) przyszłości dziecko.

Pomanita - 2014-05-16, 00:38

nobody5 napisał/a:
A gdyby ojciec dziecka też chorował na depresje?

To już w ogóle nie dałabym rady. Na pewno wychowanie takiego dziecka na szczęśliwego człowieka jest możliwe, rodzice musieliby włożyć mnóstwo wysiłku w pracę nad sobą i nad psychiką dziecka, ale na pewno się da. Problem w tym, że to, że coś jest możliwe, wcale nie oznacza, że temu podołam.

Yeezus napisał/a:
W szczególności dzieci małe, tak do 4.-5. lat.

Mnie najwięcej kłopotów sprawia opieka nad dziećmi w wieku 1-3 lata. Kiedy już chodzą, ale prawie nie mówią i nie wyciągają wniosków. Pięciolatce da się już wytłumaczyć, żeby poczekała chwilę (byle nie za długą, to w końcu dziecko, z definicji niecierpliwe). Jak skończę coś robić, to przeczytam jej bajkę. Pięcioletnią córkę koleżanki można poprosić, żeby dała nam teraz porozmawiać i pobawiła się sama, a potem będziemy się bawić w trójkę. Z mniejszym dzieckiem jest już trudniej. Bajka musi być już. Poza tym trudniej zrozumieć, o co chodzi takiemu maluchowi. Posługuje się własnymi słowami, skrótami. Rodzice są w stanie je zrozumieć, ale komuś innemu trudno. Przykład z mojej rodziny: kuzyn za młodu cały dzień płakał, że chce "pyzi", był z babcią, z którą rzadko zostawał. Babcia przeżywała katusze, chciała nakarmić dziecko (bo przecież wyraźnie słyszy, że chce pyzy), przeszukała zamrażalnik, proponowała inne rzeczy, nawet chciała zrobić, ale nie było jak. Młody chce "pyzi", a przecież wszyscy wiemy, jak większość babć lubi karmić dzieci. Dziecko głodne na jej warcie to największa hańba. Dopiero, kiedy wróciła mama okazało się, że dostęp do "pyzi" jest dość prosty - w magnetowidzie jest kaseta ustawiona na piosenkę kabaretu OTTO - o pyzach właśnie.

Ponadto maleńkie dziecko, które opanowało już podstawowe sposoby poruszania się, bardzo entuzjastycznie podchodzi do grzebania w nocniku, kręcenia kurkami od gazu (ponoć uwielbiałam) i wkładania palców do gniazdka. Niedawno było u mnie z wizytą półtoraroczne dziecko, które znalazło nawet gwóźdź (nikt nie wie skąd, ale znalazł) i moja siostra w ostatniej chwili zauważyła, że właśnie ma on zostać dopasowany do kontaktu. Piesek narysowany na dnie miski z wodą również został pogłaskany. A że miska dość głęboka, trzeba było uruchomić suszarkę, bo mokry rękaw wywołał oczywiście płacz.

Morcades - 2014-05-16, 22:16

Od zawsze nie lubię dzieci i totalnie nie umiem się z nimi obchodzić. Zawsze sie od tego wymiguję, a kiedy już nie mam wyboru - jestem dla nich w najlepszym wypadku obojętna, kiedy mnie denerwują - potrafię być niemiła.
Nigdy nie miałam nawet dziecka na rękach i nie wiem jak je trzymać :roll: . W liceum miałam prezentację o pierwszej pomocy dla noworodków i dostałam lalkę, babka się na mnie darła: jak ty ją trzymasz? :o
Ostatnio i tak jest trochę lepiej, bo o ile dziecko jest spokojne jestem w stanie je tolerować. Ale jak słyszę ich krzyki, wrzaski i płacze - krew mnie zalewa. Denerwują mnie najbardziej te rozpieszczone, co to im się niby wszystko należy i wszystko wiedzą najlepiej. Trafia mnie szlag.
Nienawidzę też programów dla dzieci. To znaczy nie przeszkadzają mi takie, w których śpiewają czy coś takiego, ale takie, w których się wypowiadają. I jakie to one są wszechwiedzące, pewne siebie i super-hiper och i ach, śmiejmy się z nich, są takie błyskotliwe :roll: .
Nie chcę być matką. Może za jakieś 10 lat mi się zmieni, chociaż w to wątpię. Bałabym się też, że byłoby takie jak ja. Nie chcę przekazywać dalej tego cierpienia i pustki.

Czasami myślę, że moje podejście wynika z tego, że w szkole nigdy nie byłam lubiana i dzieci zrobiły mi "psychiczne kuku". Dzieciaki potrafią być naprawdę wredne i bezlitosne.

Rauko - 2014-05-17, 22:58

Mam 7-letnią siostrę, która denerwuje mnie z każdą minutą coraz bardziej, brakuje mi do niej cierpliwości i czasem budzą się we mnie mordercze instynkty. :roll: Jest dzieckiem bardzo energicznym, nie mogącym usiedzieć w miejscu przez dłuższą chwilę. Chaos, który wprowadza bardzo mnie dekoncentruje i burzy wewnętrzny spokój. Niemniej, obce dzieci mi nie przeszkadzają. Lubię się z nimi bawić, one też często pałają do mnie sympatią. Najlepiej czuję się w obecności maluchów w wieku od 2 do 4 lat.
Co do macierzyństwa, nie mogę, będąc w tym wieku, jednoznacznie określić czy chcę mieć dzieci. Na chwilę obecną, jak o tym myślę, moja odpowiedź brzmi nie. Chciałabym najpierw zapewnić sobie i przyszłej rodzinie stabilizację finansową i dopiero wtedy myśleć o powiększaniu rodziny.

Holycarrot - 2014-05-25, 21:28

Nie lubię dzieci, nawet bardzo. Doprowadzają mnie do szału nawet wtedy, gdy siedzą cicho. Dla mnie istnieją dwie grupy kobiet. Te, które już jako nastolatki mają macierzyństwo we krwi i te, które nie czują tego czegoś. Mnie przypadło być w tej drugiej grupie. Nie wyobrażam sobie abym kiedykolwiek miała mieć dziecko. Matka byłaby ze mnie beznadziejna i aż szkoda się tego dziecka robi na samą myśl. :)
Anonymous - 2014-05-25, 22:07

Necrocaine, a jak sklasyfikujesz mężczyzn pod kątem zapatrywań na ojcostwo?
Holycarrot - 2014-05-25, 22:14

Chochlik w tym wypadku nie mam najmniejszego pojęcia jak ich podzielić. Nie jestem mężczyzną i nie wiem jak wygląda ich punkt widzenia. Nigdy też nie starałam się tego dowiedzieć. Mogę jedynie spekulować, że mają w jakimś stopniu podobne 'odczucia' co kobiety.
Anonymous - 2014-05-25, 22:19

Necrocaine napisał/a:
Nigdy też nie starałam się tego dowiedzieć.

Szkoda. Warto mieć podobne zapatrywania na kształt rodziny, kiedy się z kimś wiąże...

Anonymous - 2014-05-26, 18:31

Fajnie mieć rodzinę i dzieci. Dobrze dogaduje się z moimi młodszymi braćmi ciotecznymi. Jednak wiadomo jak to wychodzi w praktyce :roll: .
meme - 2014-05-29, 13:56

Necrocaine, neie zgodze sie z Toba. Wiele kobiet nie czuje instynktu macierzynskiego tak wczesnie, wielu kobietom przychodzi on dopiero pozniej, te odczucia potrafia sie bardzo mocno zmienic. Sama jestem tego przykladem.

Ja nie bardzo rozumiem te wojne, w ktorej jedna strona mowi, ze kobiety sa be, bo chca miec dzieci, a druga strona ze kobiety sa be, jak nie chca. Znaczy nie mowie ze ten temat to taka wojna, ale zauwazylam cos takiego. Ciagle skrajnie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group