To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Samobójstwo - Jak radzicie sobie z myślami samobójczymi?

Damiano91 - 2014-10-18, 19:08

smugler, nie widziałem tego filmu. Dzięki, że zarzuciłeś bo chętnie zobaczę ;)
MamTeMysli - 2014-10-23, 13:47

Jeżeli mam znowu myśli samobójcze staram się o tym porozmawiać z dziewczyną chociaż bardzo mi ciężko z nią o tym rozmawiać ponieważ nie chcę jej zamartwiać. Często mam tak że już nie daje rady chcę to po prostu zrobić lecz po jednej próbie przejrzałem na oczy i teraz zwierzam się psychiatrze ;)
Camarde - 2014-10-24, 06:43

Moim najlepszym sposobem na myśli samobójcze, to po prostu pozwolić żeby same przeminęły. Zdarza mi się cały dzień przeglądać w głowie możliwe scenariusze jak pozbawić się życia, zdarza mi przymierzyć do zawiązanej pętli i postać w niej przez jakiś czas. Jednak za każdym razem w głębi siebie i tak wiem, że nie starczy mi odwagi, a za dzień, dwa lub trzy, wszystko wróci do "normalnego" biegu.
Arche - 2014-11-22, 21:29

Zajadam je. Uderzam głową o łóżko.
Kumishi - 2014-11-29, 18:48

Staram się pomyśleć o tym, co będą czuli moi najbliżsi, gdyby dowiedzieli się, że nie żyję. Strach, przerażenie, zadręczanie się pytaniami "Dlaczego to zrobiła ?". To mi bardzo pomaga, bo mimo że mam myśli samobójcze, to są na tym świecie osoby, które kocham i chcę chronić przed wszelkim złem. Jak nie mogę sobie poukładać myśli, to piszę pamiętnik i dokładnie analizuję przyczynę tych myśli i staram się ustalić, co mogę zrobić, by to zlikwidować. Nie należę do osób, które lubią się nad sobą bezsensownie użalać i otrzymywać współczucie. :craving:

[ Komentarz dodany przez: Arya: 2014-11-29, 19:39 ]
Interpunkcja - spację stawiamy po znakach interpunkcyjnych, a nie gdzie popadnie.
Poza tym... emotka "craving" należy do jednej z użytkowniczek o tym właśnie nicku. :P

Anonymous - 2014-11-29, 19:42

Biorę gitarę i gram. Muzyka płoszy wszelkie złe myśli. Brzmi to banalnie, wiem... ale cieszę się, że mam taką banalną rzecz, która odciąga mnie od planowania a nawet myślenia o śmierci. Z drugiej strony - strach o najbliższych. Nie ma nic gorszego dla rodziców niż strata jedynego dziecka. Mój dziadek mógłby tego nie wytrzymać a rodzice sami nie poradzą sobie z babcią. Z jeszcze innej strony nie mam pewności czy śmierć jest rozwiązniem. Napewno jest ostatecznością - ale czy rzeczywiście da uwolnienie od bólu? A może będę wtedy tkwić w tym na wieki?

To mnie (przynajmniej na razie) skutecznie powstrzymuje od kolejnej próby.

Anonymous - 2014-12-01, 21:51

Jeśli chodzi o mnie, to właśnie sobie nie radzę. Zwłaszcza ostatnio, mało mi brakuję. Coraz częściej nie potrafię sobie poradzić z własnym życiem.
Zakręcona - 2014-12-01, 23:35

Nie radzę sobie. Próbuje jakoś zająć sobie czas, grać na komputerze słuchać muzyki, byleby nie mieć chwili na myślenie. Najgorszej jest w nocy, gdy próbuję zasnąć wtedy te myśli "mają większą moc". Zastanawiam się wtedy myśleć w jaki sposób bym się zabiła. Gdy jest już bardzo źle zbieram do swojej apteczki kolejne porcje leków, jak zły okres przemija część wyrzucam aby nie kusiły.
Chloe - 2014-12-07, 01:37

Jeśli chcę dać radę, to mam kilka sposobów... Idę pod prysznic, próbuję nie tracić kontaktu z rzeczywistością, unikam sytuacji, w których mogłoby mi się coś stać, jadę do przyjaciela czy przytulam się do najbliższej mi osoby.
Często jednak sobie nie radzę... Wtedy jestem chyba zdana na ludzi.

Alex - 2014-12-07, 15:52

Usilnie łapię się jakiegoś zajęcia. Byle zająć myśli, byle do przodu. W ostateczności piszę z internetowymi znajomymi. I muzyka na full w słuchawkach.
Anonymous - 2015-01-11, 22:10

Od paru miesięcy każdej nocy przed zaśnięciem wizualizuję sobie śmierć samobójczą. Zazwyczaj przez wykrwawienie się, przedawkowanie leków nasennych bądź wstrzyknięcie trucizny. Jednak nie biorę tego do siebie, tylko niejako wcielam się w wyobraźni w jakąś inną wyimaginowaną osobę. Czasem nawet wymyślam jej fragment życiorysu :) Jest to mój codzienny rytuał. Czasami trwa kilka sekund, czasami kilkadziesiąt minut. Kiedy sięgam pamięcią wstecz, do momentów kiedy byłem bliski próby samobójstwa, to zawsze tłem były jakieś kryzysy w moim życiu. A teraz nic konkretnego się nie stało, żadnych kryzysów ani tragedii, a jestem bliższy samobójstwa niż kiedykolwiek. Poprzednie kryzysy były tylko spontanicznymi impulsami, po których szybko wracała mi chęć do życia, a teraz od miesięcy nic się nie dzieje, poza pogłębianiem się przekonania, że nie mam po co żyć. Ostatnio nawet jakaś część mnie przeraziła się nie na żarty gdy uświadomiła sobie, że druga część mnie naprawdę jest zdolna do wylogowania się.
Anonymous - 2015-01-12, 16:57

Zaq napisał/a:
Od paru miesięcy każdej nocy przed zaśnięciem wizualizuję sobie śmierć samobójczą. Zazwyczaj przez wykrwawienie się, przedawkowanie leków nasennych bądź wstrzyknięcie trucizny. Jednak nie biorę tego do siebie, tylko niejako wcielam się w wyobraźni w jakąś inną wyimaginowaną osobę. Czasem nawet wymyślam jej fragment życiorysu :) Jest to mój codzienny rytuał. Czasami trwa kilka sekund, czasami kilkadziesiąt minut. Kiedy sięgam pamięcią wstecz, do momentów kiedy byłem bliski próby samobójstwa, to zawsze tłem były jakieś kryzysy w moim życiu. A teraz nic konkretnego się nie stało, żadnych kryzysów ani tragedii, a jestem bliższy samobójstwa niż kiedykolwiek. Poprzednie kryzysy były tylko spontanicznymi impulsami, po których szybko wracała mi chęć do życia, a teraz od miesięcy nic się nie dzieje, poza pogłębianiem się przekonania, że nie mam po co żyć. Ostatnio nawet jakaś część mnie przeraziła się nie na żarty gdy uświadomiła sobie, że druga część mnie naprawdę jest zdolna do wylogowania się.


Dziwne to zabrzmi, ale bardzo ładnie napisane. :3

Niedotykalna - 2015-01-13, 07:27

Kissa napisał/a:
Z jeszcze innej strony nie mam pewności czy śmierć jest rozwiązniem. Napewno jest ostatecznością - ale czy rzeczywiście da uwolnienie od bólu? A może będę wtedy tkwić w tym na wieki?

Dokładnie. Obiema rękami się podpisuję. Mnie ten sam tok myślenia często powstrzymuje.

Anonymous - 2015-01-13, 14:16

Niedotykalna napisał/a:
Kissa napisał/a:
Z jeszcze innej strony nie mam pewności czy śmierć jest rozwiązniem. Napewno jest ostatecznością - ale czy rzeczywiście da uwolnienie od bólu? A może będę wtedy tkwić w tym na wieki?

Dokładnie. Obiema rękami się podpisuję. Mnie ten sam tok myślenia często powstrzymuje.


Mam podobnie. Wiadomo co tam jest po drugiej stronie?

dyingsooul - 2015-01-13, 16:04

Problem w tym, że sobie nie radzę. Odizolowałam się od absolutnie każdego. Nie wychodzę praktycznie z domu. Chyba, że muszę, a to z psem, a to do sklepu, czy do szkoły, chociaż dzisiaj nie poszłam. Co raz częściej o tym myślę i jak by wszystko wyglądało jakby mnie zabrakło. Chyba dużo by się nie zmieniło. :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group