To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Sprawy rodzinne - Rodzinne relacje

Anonymous - 2019-06-26, 13:45

Gdy bylam młodsza dostawałam paskiem za płacz, było trochę agresji, darcia mordy, kiedyś matka zakleiła mi usta taśmą i chciała ''wyrzucić za okno'' a raczej wystarszyć przystawieniem do otwartego okna bo się zsikałam (jak ja mogłam). Teraz mam ochotę to samo robić jej, gdy płacze aż korci wydrzeć się ''CZEGO WYJESZ?'' a potem ''uśmiech na ryj'' (tak matka mówiła na koniec gdy płakałam). Meh, gdy się wyprowadzę to wątpię że będę utrzymywać z nimi kontakt, co najwyżej prezent na święta/urodziny.
Z rodzicami nie mam praktycznie kontaktu, mówię tylko cześć jak wychodze i wracam. Wcześniej nawet tego nie robiłam ale ojciec się przyje*** ŻE WYCHODZĘ BEZ SŁOWA!!!!!!
Siostra mówi że matka chce nam pomóc ale nie chce jej pomocy.
Od dawna nie ma przemocy, teraz nie pozwoliłabym sobie na to.
Gdy wyprowadzę się to bedzie im lepiej im lżej.

takajakinne - 2019-06-26, 14:29

Z przykrością stwierdzam, że wczesnodziecięce relacje z rodzicami kształtują nas na całe życie. W moim przypadku - popsuły. Mam już sporo lat, a nadal wygrzebuję się z traum. Co więcej, niektóre dopiero teraz dostrzegam... Koszmar.
Anonymous - 2019-06-26, 16:06

Wiem, że zbyt surowo traktuję rodziców, czasami kupuję im jakiegoś pączka czy coś bo tylko na tyle mnie stać.
Nie potrafię i nie wiem czy chcę inaczej, nie dam rady.


<<< Dodano: 2019-06-27, 21:20 >>>


Przytuliłam mamę, weszłam do kuchni akurat jak płakała i wiem, że to przeze mnie. Jeśli kiedykolwiek umrze wiem, że przeze mnie, wykończę ją.
Wolę się do niej nie odzywać ale pewnie czyta to co piszę w internecie a potem chodzi smutna (tak podejrzewam). Wolałabym żeby nie przeżywała tak wszystkiego co robię, eh. Albo chociaż nie czytała tego co robię w internecie.
Szkoda, że nie mogłam wyprowadzić się od razu po 18 i oszczędzić rodzicom cierpienia.
Może gdyby te okropne rzeczy (również w dzieciństwie) się nie stały dziś byłoby normalnie. Chcę zniknąć z ich życia.

OnlyHuman - 2019-06-29, 16:40

Coraz częściej mam wrażenie, że gdybym na oczach mojej rodziny wbił sobie nóż w serce, ich pierwszą reakcją byłoby ''I czego k**** chlapiesz krwią na panele!''...
KamilaCze - 2019-07-07, 14:37

Moi rodzice czekają, kiedy wreszcie to zrobię. Kiedy zniknę i pozbędą się balastu, jakim od wielu lat dla nich jestem.
OnlyHuman - 2019-08-08, 18:04

Są takie chwile, gdy ich nienawidzę. Są też takie chwile, gdy mimo wszystko ich kocham. Najwięcej jednak jest tych chwil, gdy przez nich nienawidzę sam siebie.
Xysaim - 2019-08-11, 09:20

Ja jestem zaskoczona. Myślałam, że moja mama kiedy dowie się o psychiatrze i lekach będzie oburzona, nie zgodzi się i uzna mnie za nienormalną. A ona jest dosyć miła, nie jest zła i mówi, że jeśli te leki mają mi pomóc to ona całym sercem się zgadza. Więc nawet nie jestem zaskoczona a byłam w szoku. :roll:
Zakręcona - 2019-08-11, 11:09

Kłótnia z bratem. Sama ją zaczęłam bo nie mogłam nieść jego sarkazmu. Po jednym komentarzu poczułam się jak dziwka. Stwierdził jeszcze, że nie potrafię rozmawiać nikim (tu ma racje mam problem z relacjami międzyludzkimi)… płakałam później przez chwilę a tera nie czuję smutku, nie czuję nienawiści stosunku do niego, nie powiem boje się kolejnej potyczki, ale tak po za tym to nie czuje nic w jego kierunku: jest mi obojętny. Wcześniej unikałam konfrontacji z nim a teraz nie chce by dalej mną poniewierał.
Nekomimi - 2019-08-15, 12:40

Jakim prawem ona jest rodzicem to ja nie wiem. Dla niej jestem kukiełką, a nie dzieckiem.
:


Kiedy wszystko dzieje się tak, jak ona chce i ja nie narzekam, to jest wszystko dobrze, dla niej. Ja się nie liczę wcale. A kiedy ja coś chcę, to zależy. Kiedy to nie rujnuje jej "planów" (ona mało co planuje), to w porządku. Ale kiedy ja coś chcę zmienić, źle się czuję i tego nie chowam, czy po prostu nie chcę tego, co ona chce, to co najmniej podnosi na mnie głos, że niby ona spełnia wszystkie moje zachcianki. A nieprawda, bo żadnych nigdy nie miałam. Jeśli coś chciałam, zawsze o to pytałam i, jak sama mówi, bez typowego "kup mi, kup mi!". Do tego, jak mi źle czy próbuję sobie poprawić nastrój, to zawsze mówi o tym, że ja mam dobrze, mam się ze wszystkiego cieszyć, bo mogłam się urodzić w jakiejś lepiance w Afryce i głodować albo mieć raka. A jak już o dzieciach z rakiem, gdy w zeszłym roku było mi bardzo źle, to powiedziała, że dzieci z rakiem wiedzą, że umrą, a potrafią się cieszyć z "życia", a ja jestem głupia i niewdzięczna. Jak z córką jej koleżanki jest źle, to nawet się zasmuci, a jak ze mną, to drze ryj, że wszystko sobie wymyśliłam, że za dużo czytam, że to przez internetowych znajomych. A oni są naprawdę dużo więcej warci niż ci z rzeczywistości ze szkoły. Oni chociaż pomagają coś.
Ale największy cyrk zrobiła na oddziale, gdy mnie mało nie zamknęli. Nagle zaczęła się "martwić". Ale nie, nie o mnie, to byłoby zbyt piękne. Martwiła się o głupią wycieczkę, bo sama nie chciała pojechać i mnie zostawić chociaż miała koleżankę. I nie zostawiła, bo "pieniądze przepadną". Za to potem mnie męczyła podczas tej wycieczki pytaniami "co mi jest" i tymi samymi tekstami, że inni mają gorzej.

Przez nią zaczynam nienawidzić młodych ludzi z nowotworami. A nie mam nic do nich. Ale za to przez ich istnienie ja nigdy nie poczuję się lepiej.


Zakręcona - 2019-09-26, 18:26

Nie mam z rodzeństwem dobrych kontaktów... ale niechęć mojego brata do mnie też zaczyna się przekładać na mojego kota. Straszy go, przegania, wyzywa od pchlarzy. A dzisiaj to przeszedł samego siebie, brałam kota do weterynarza a że nie mam transportera kombinowałam w czym go wziąć a brat wyskoczył, że powinnam go zapakować w worek na śmieci. Ja się pytam co jest nim (bratem) nie tak.
Nekomimi - 2019-10-27, 00:31

Cała moja rodzina jest patologiczna. Z nikim nie da się pogadać.
OnlyHuman - 2019-11-02, 18:11

Nie wiem, jak oni mogą mnie tak krzywdzić. Próbuję sobie tłumaczyć, że wcale mnie nie nienawidzą, że każdy ma prawo się złościć, ale nie umiem w to uwierzyć. Nie kiedy traktują mnie w ten sposób. Och, nie ma przemocy, nigdy mnie nie uderzyli. Ale ciągle czuję się jak niewdzięczny śmieć, jakby tylko czekali na odpowiedni moment, żeby wystawić mnie na ulicę.
Mówią, że robię im na złość, ale we mnie nie ma złości, ja naprawdę nie chcę dla nich źle. Moja bezczynność to apatia, nie lenistwo, czego nie raczyli zauważyć. Ja po prostu nie ma siły być dzieckiem, które sobie wymarzyli, nie umiem się przejmować. Dla nich to działanie z premedytacją, więc odwdzięczają się pięknym za nadobne. Nie wiem, jak jakikolwiek kochający swoje dziecko rodzic mógłby ja tak traktować, te ciche dni, te jadowite uwagi, ta złość. Nie umiem sobie z tym radzić, trzęsę się i powstrzymuję łzy, ale wtedy to teatr. Ich nie obchodzą moje uczucia, bo sądzą że mnie nie obchodzą ich, ale to nie jest prawda, ja nie chcę ich krzywdzić.
Nie umiem z nimi o tym porozmawiać, bo nigdy by nie zrozumieli czemu tak się czuję i czemu tak się zachowuję. Próbuję, ale gdy pytam czemu muszę wstawać z łóżka oni uważają to za natrząsanie się. A ja naprawdę nie rozumiem i naprawdę czekam na dobry powód. Oni nie są moim powodem i zaczynam myśleć, że nigdy nie będą, bo nigdy nie zrozumieją i zawsze będą to traktować jako wymierzoną w nich złośliwość.
To mnie zabija. To, że traktują mnie w ten sposób. Nie mam przyjaciół, nie mam drugiej połówki i zaczynam myśleć, że nie mam też rodziny, że nigdy nie będę mieć. Co jest chore, bo powrót do domu (ha!) był moim wyborem. Samotność mnie zabijała, ale nie wiem czy to jest lepsze.
I nawet nie mogę ich winić, bo wiem, że to ja jestem problemem. To ze mną jest coś nie tak i to moja wina, że tak się zachowuję. Ale czy to źle, że chcę od nich trochę wsparcia, zrozumienia, żeby na widok moich łez zwyczajnie mnie przytulili, zamiast drwić? Nie wiem już, nie wiem co mam zrobić z tym, z nimi i ze sobą, ale wiem jedno - coś musi się zmienić. Może jednak schowam dumę do kieszeni i będę się kajać, przeproszę za coś, co jest i nie jest moją winą. Bo nie zniosę samotności w miejscu, które powinno być domem.

Cappy - 2019-11-03, 20:20

Też mam wrażenie, że mnie nienawidzą. Obserwują mnie za każdym razem. Wydaje mi się, że śmieją się ze mnie. Krzywdzą mnie chcą mi zrobić krzywdę.
Anonymous - 2020-04-03, 20:11

Cappy, w jaki sposób Cię krzywdzą? Dlaczego masz wrażenie, że Cię nienawidzą?
Cappy - 2020-04-03, 21:32

Adenium, tak zwyczajnie. Kontrolują mnie i kontaktują się ze mną tylko wtedy kiedy muszą. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale traktują mnie jak niepełnosprawne dziecko. Nie mogę o niczym zadecydować, na nic się zdobyć, niczego zrobić, wszystko chcą wiedzieć.
Już nie odróżniam rzeczywistości od urojenia. Zaczynam wariować, czuję, że jest ze mną źle.
Niby nic szczególnego nie robią, nie mam żadnych sygnałów, że mnie nienawidzą, jednak ten parszywy głos w głowie nie pozwala mi myśleć inaczej.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group