To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Autoagresja - Co sprawiło, że wygraliście z autoagresją?

PanFoster - 2013-12-02, 21:56

Niedotykalna, dwa miesiące to krócej niż dwa lata. Dwa lata to krócej niż dziesięć lat.
Niedotykalna - 2013-12-02, 22:04

PanFoster napisał/a:
Niedotykalna, dwa miesiące to dłużej niż dwa lata.


Serio?

PanFoster - 2013-12-02, 22:12

:facepalm:
Nieistotne. Mam nadzieję, że pomimo tego rozumiesz sens mojej wypowiedzi.

Niedotykalna - 2013-12-02, 22:16

PanFoster, rozumiem, ale to nieistotne.
styks - 2013-12-09, 14:02

Chyba nie da się jednoznacznie stwierdzić, że się wygrało... Bo jeśli nawet jest lepiej, a nawet jest dobrze, to nigdy nie ma gwarancji, że się nie powróci do tego stanu. A co więcej, jest to prawdopodobne. Ponieważ mechanizmy obronne są wdrukowane w nas. Skoro nauczyliśmy się tak reagować, skoro wydaje się nam, że to przynosi ulgę... Że ból fizyczny zagłuszy psychiczny, że odwrócimy uwagę, że się ukarzemy w ten sposób to niestety już zawsze będziemy podatni... Nie znaczy to, że wrócimy do tych zachowań.

Int, spacje, wielkie litery. // Aga

bezsilna - 2014-02-16, 09:57

czy w tym miejscu mogę o coś zapytać? może nie jest to odpowiedź na ten temat ale nie wiem za bardzo gdzie mogę to dodać :) jak coś to proszę mnie poprawić.
Mianowicie chciałam zapytać, czy w trwaniu tej abstynencji np. cięcia się może pomóc mobilizacja drugiej osoby? Jeśli pewna osoba przestała to robić i nie sięga już po żyletkę od pewnego czasu (mimo tego, że czasami odczuwa taką potrzebę i pragnienie zrobienia tego) można ją utwierdzić w kontynuacji tego np. poprzez mówienie, że jest się z niej dumnym albo uczcić z nią co jakiś czas ten jej sukces? myślicie, że to może pomóc?

Anonymous - 2014-02-16, 10:44

:facepalm: bezsilna, masz globalnie złe założenia... Samo mówienie nic nie zmieni... akcja rodzi reakcje... dowiedz się co za akcja ją do tego skłania... Próbujesz zlikwidować skutek, nie przyczynę... Jak zlikwidujesz ten objaw to pojawi się coś innego... dróg do samozniszczenia jest wiele... :roll:
Anonymous - 2014-04-26, 22:20

W moim przypadku to było dość długie i trudne, ale udało się dzięki interwencji psychologa. Teraz już nie myślę o sobie jako bezwartościowym śmieciu, jest lepiej. Dalej walczę, ale jestem pewna, że w końcu się uda :3
Anonymous - 2014-06-06, 17:16

Ja, podobnie jak większość, skończyłam się samookaleczać, gdy zaczęły przeszkadzać mi moje blizny. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że strasznie oszpeciłam swoje ciało. Zaczęło się od tego, jak przyszłam w krótkich spodenkach do szkoły i ktoś zobaczył moje blizny, wtedy zostałam anonimowo schejtowana na ask.fm i to dość dotkliwie. Od tamtej pory niewiele osób miało okazję zobaczyć mnie w krótkich spodenkach. Bardzo żałuję tego, co zrobiłam, choć w cięższych chwilach nie wiedziałam, co zrobić z myślami i myślałam, że nie wytrzymam, ale nie chcę już tego! Chcę czuć się dobrze we własnym ciele! :( Chcę móc ubrać krótkie spodenki bez strachu o to, że ktoś zobaczy moje sznyty.

[ Komentarz dodany przez: aga_myszka: 2014-06-06, 18:11 ]
Po znakach interpunkcyjnych stawiaj spację.

Arsonix - 2014-06-11, 21:47

Ja przestałem się ciąć po tym jak paradoksalnie zerwałem kontakt z przyjaciółką. Powiedziała mi wtedy że nie chce patrzeć jak się niszczę i że mam do niej nie pisać. Jej słowa wywarły na mnie coś co mówiło mi "ogarnij się". Wtedy wywaliłem wszystkie żyletki i wziąłem się za siebie.
A.J - 2014-07-01, 00:35

Przestałam się okaleczać dzięki mojej dziewczynie, która walczyła o mnie całą sobą. Mówi się, że nie da się z tym zerwać tylko dlatego, że ktoś o to prosi, że ktoś namawia i motywuje. U mnie tylko to podziałało, bo sama nie byłam w stanie.
Przez wiele lat moja samoocena leżała na ziemi. Moja dziewczyna również się okaleczała. Tak się w zasadzie poznałyśmy. Przez pewien czas próbowałyśmy razem pozbyć się tego nawyku, ale udało się to głównie jej. Ja nie potrafiłam, bo zbyt wiele się działo, o czym wiedziała, ale nie przestawała próbować. W zasadzie nadal cenię siebie bardzo nisko, ale to ona sprawiła, że uwierzyłam w siebie choć trochę i że nie potrzebuję tego, żeby poczuć się lepiej. Pokazała mi, że są inne sposoby na wyładowywanie swojego smutku.
Myślę, że w tym przypadku zrozumienie i bliskość drugiej osoby, cierpliwość mogą zdziałać cuda...

Wygrywam od jakichś 3 lat i mam nadzieję, że tak zostanie.

Anonymous - 2014-07-04, 04:01

Ja przestałam z kilku powodów, głównym z nich była moja mama.
Ogólnie cięłam się od 2 klasy gimnazjum, ale nigdy, nikt nie widział bo nikt mi na biodra, i w pachwiny nie zagląda raczej :oops: o cięciu wiedziały przyjaciółki i kuzynka która jest mi jak siostra, powodów było sporo... Ale nie o nich tutaj. Przedostatnim było to, że jak zerwałam to nie mogłam się z tym pogodzić... Z tym, że półtora roku związku psu w kakaowe oczko poszło. Zciachałam rękę od nadgarstka do łokcia (nie jedną krechą a setką małych głębokich nacięć), chodziłam w długim rękawie, zawsze mam na sobie pełno żelowych bransoletek więc nikt nie widział. Mama wiedziała że rozpaczam, więc mnie pocieszała ale i obwiniała dlaczego zerwałam i takie tam (ma trudny charakter jest typową choleryczką) Pewnego wieczoru gdy przyjechała od babci widziała mnie w krótkim rekawie nic nie zauważyła bo się zbytnio nie zbliżałam, błędem było to że właśnie paliło się w piecu a ja ubrałam bluzę. Zaczęła się śmiać że się pociachałam (żartowała sobie) chciała żebym zdjęła bluzę, wtedy zobaczyła co zobaczyła, zawołała starszego brata, zaczęła płakać, dzwoniła do ojca, groziła rozmową ze specjalistą, ale powiedziałam jej że to chwilowe, żeby się uspokoiła, przeprosiłam starałam się już więcej nie nawalić. Przybrałam na wadze, zawsze miałam z tego powodu kompleksy, zabrałam się za ćwiczenia, dla motywacji delikatnie wycięłam napis "fat" na brzuchu, mama chciała zobaczyć ile schudłam a ja totalnie zapomniałam o tym co zrobiłam, pokazałam jej brzuch... I znów to samo... Wtedy zrozumiałam jak bardzo cierpi patrząc jak ja czy brat (ma też ciekawą przeszłość) cierpimy, pomimo tego jakie piekło mi w domu stwarza i tak mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej. więc już nie chcę się ciąć, nie chcę ranić bliskich mi osób, nie biję w ściany od 2 miesięcy, chcę to utrzymać, cieszę się że moje rany ładnie się goją i tylko po bardzo głębokich cięciach zostały blizny (na udach, i nadgarstku) tym bardziej nie chcę się ciąć gdyż próbuję stworzyć nowy związek, chciałabym żeby coś z tego wyszło, ale boję się, że nie zaakceptuje mnie (nie należę do chudzinek ale nie jestem jakaś gruba, jestem przy kości) i moje problemy powrócą.

WatPomp - 2014-07-04, 04:36

Może to nie na temat bo mi się nie udało. Jak czytam wasze powody zerwania z tym nałogiem to czuję się zażenowana. Zażenowana sobą...
Piszecie, że przestaliście bo przyjaciółka Was opuściła - ja bym załamała się jeszcze bardziej
Dzięki rodzinie, partnerom - kiedy ktoś z moich bliskich się dowiaduje o tym ,że się tnę automatycznie zaczynam się oddalać. Ta świadomość nie daje mi spokoju, zaczynam nienawidzić tej osoby prawie tak jak siebie. Wkurza mnie w w niej wszystko, przestaje rozmawiać aż w końcu zrywam kontakt. A potem kaleczę się jeszcze bardziej plącząc jaka to jestem chu**wa i samotna :D
A kiedy to sobie uświadamiam zaczynam się nad sobą użalać jaka to jestem nienormalna :o I tak kółko sie zamyka. Smutne, a jednocześnie pokręcone. ;]

Usagi - 2014-08-15, 16:00

Chłopak, ale codziennie o tym myślę, więc nie wiem czy można to nazwać sukcesem, że od roku tego nie robię. Mam wrażenie, że to chwilowe, taka cykająca bomba z opóźnionym zapłonem.
Anonymous - 2014-10-12, 20:55

W liceum, okres samoagresji, nacięcia, przypalanie, zmuszanie do wymiotów. Katowanie się ćwiczeniami. Przestałem, bo się zakochałem i byłem po prostu szczęśliwy. Nie dawno problem powrócił. Teraz głownie skupiam się na głodzeniu i przypalaniu, czasem wycinam sobie napisy. Przestane jak szczęście wróci.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group