To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Rozmowy na poważnie - Wegetarianizm, weganizm

Delphi - 2018-04-13, 18:05

Milijon, ja nie ze złośliwości, nie gniewaj się. Po prostu szukam sposobów na poszerzenie menu. Co poza mięsem i strączkowymi daje dużo białka? Bo właśnie te dwie rzeczy jem jak chcę białka.

Kinga mnie co trochę namawia na wegetarianizm... a ja tak lubię mięso. Z kolei ona mówi, że jest zbyt leniwa, żeby dwa obiady robić, więc też je.

Milijon - 2018-04-13, 19:24

Lisa, to może odpowiem na pytanie, które pojawiło się w Twojej głowie. ;) Jem warzywa, trochę owoców, robię z nich różne dziwne potrawy, także za każdym razem na obiad jest coś innego. Zaczynam kupować jedzenie z przekreślonym kłosikiem - bezglutenowe kasze, makarony, ryż i płatki zbożowe. Nabiał odstawiłam wieki temu, więc pod tym względem nic się nie zmienia. Czasem kupuję mleko ryżowe, ale jest drogie, więc przeważnie odpuszczam.

Lisa napisał/a:
Zastanawia mnie tylko powód ograniczania strączków.

Strączki są obowiązkowe w diecie wegetariańskiej i wegańskiej, ale zakazane w przewlekłej niewydolności nerek. Moja choroba jest tak podstępna, że przez lata doprowadziła mnie do stanu skrajnego wyniszczenia organizmu. Dwa razy lądowałam w szpitalu z sepsą.
Strączki mają dużo białka, a niestety powoli muszę zacząć wprowadzać dietę niskobiałkową i niskosodową. Taka dieta jest rygorystyczna, ale wydaje mi się, że dobrze robię.
Oczywiście, zasięgnę porady lekarza. Zmiany wprowadzam stopniowo i dokładnie obserwuję reakcje swojego organizmu.

Delphi
, zadałaś normalne pytanie, nie czuję się rozgniewana. :D Poza mięsem i strączkami... Mięso, nabiał i rośliny strączkowe są najważniejszymi źródłami aminokwasów egzogennych, które nie są wytwarzane przez nasz organizm (białko pełnowartościowe). Mniej znaczącymi, ale nadal znaczącymi, źródłami białka są kasze, szczególnie gryczana (ta niepalona, smaczniejsza), jaglana (fuj), orzechy i różne pestki, trochę też kakao, ogólnie produkty zbożowe, niektóre warzywa i ich kiełki... Sporo tego. Najwięcej egzogennych aminokwasów jest w soi, ale niestety jest też ona dosyć silnym alergenem.
Rozumiem miłość do mięsa. Sama uwielbiałam mięso, a jakoś tak wyszło, że zostałam wegetarianką z dnia na dzień.

Anonymous - 2018-04-13, 19:28

Delphi napisał/a:
Co poza mięsem i strączkowymi daje dużo białka? Bo właśnie te dwie rzeczy jem jak chcę białka.

Gdy szukałam dla siebie rozpiski w czym jest najwięcej białka, to trafiłam na taki link: https://www.eatzone.pl/pl...ajwiecej-bialka

Ale jak chce mi się mięsa, to mięsa konkretnie, a nie nabiału czy orzechów.
Inną sprawą, że ja mam dla siebie konkretny przydział białka na dzień, więc czego nie wcisnę w dietę to stosuję odżywkę białkową.


Milijon,współczuję towarzystwa męczącego Cię pytaniami o jedzenie i współczuję tych, którzy dorzucają Ci do jedzenia coś czego jeść nie możesz.
Dla mnie jak ktoś nie je to nie je, można się w sumie od takiej osoby dowiedzieć czegoś ciekawego o tym co je, co warte spróbowania, może zna jakieś przyjazne potrawy do zrobienia. :)

Delphi - 2018-04-13, 20:29

Milijon napisał/a:
Sama uwielbiałam mięso, a jakoś tak wyszło, że zostałam wegetarianką z dnia na dzień

Nie wiem na ile śledzisz moje posty... Byłam z połową schroniska na interwencji w Starym Czarnowie. Kto mógł zabrał rodzinę i... był z nami dzieciak, który po dniu spędzonym na wyciąganiu półżywych świń z błota następnego dnia na widok obiadu wybuchnął płaczem i oświadczył, że on świnek jadł nie będzie.

TOM - 2018-04-13, 23:12

Delphi, spokojnie - SuperMeat planuje wyjść do zwykłych zjadaczy chleba z mięsem in vitro do 2025 roku. Ja się nie mogę doczekać. Ta zapowiedź zrobiła mi robotę w czasie któegośtam z moich wegańskich kryzysów.
Delphi - 2018-04-14, 06:06

Pomijając cenę, która pewnie dla Polaków będzie nie do przełknięcia, to taki produkt wywoła nowe dylematy moralne i każe od nowa ustalić definicję wegetarianizmu.
TOM - 2018-04-14, 14:04

Mimo wszystko, uważam że i tak nie będzie to problem porównywalny z ilością (860 mln sic!) zwierząt mordowanych w Polsce w celach konsumpcyjnych. Ideą weganizmu jest sprawienie, żeby nie cierpiały i nie były przez człowieka wykorzystywane w żaden sposób (co jest trochę śmieszniejsze w przypadku wegetarianizmu, który wyklucza spożywanie mięsa więc ta granica zostanie przesunięta, ale nie widzę w tym specjalnego problemu...). IMHO wszystko będzie zależało od pobudek z jakich ludzie odrzucają mięso - w tym kontekście może rodzić dylematy. Inną sprawą mogę być ekstremiści uważający, że prawdziwe mięso to tylko z martwego zwierzęcia. Ale tak można póki co gdybać.
Otóż - cena ma być dla Polaków do przełknięcia.

Delphi - 2018-04-14, 15:42

TOM napisał/a:
Ideą weganizmu jest sprawienie, żeby nie cierpiały i nie były przez człowieka wykorzystywane w żaden sposób

Ideą weganizmu jest eliminacja mięsa i innych produktów odzwierzęcych z diety. Nie trzeba koniecznie dorabiać do tego ideologii.
A jeśli chodzi o to 'niecierpienie' mięsa z probówki
- Skąd wiesz, że nie cierpi? Są tacy, co uważają, że owoce zerwane z drzewa cierpią, więc czemu nie mięso z probówki?
- Większość fanatyków zdrowego żywienia nie cierpi GMO, a to jest jeszcze większe odstępstwo od natury, niż wszczepianie pomidorowi genów marchewki.
- Czy podczas produkcji powstają szkodliwe dla środowiska lub "niemoralne" produkty uboczne. Pisząc niemoralne mam na myśli coś w stylu mrożonych zarodków tworzonych przy okazji zapłodnienia in vitro u ludzi.
- Jak te komórki będą żywione? Czy to też nie będzie coś niemoralnego np. mączka mięsno-kostna, która i przy produkcji normalnego mięsa budzi poważne kontrowersje? Albo inny rodzaj mięsa, już pozyskanego tradycyjnie? Może to będzie coś nieekonomicznego z punktu widzenia moralności? Może taniej będzie tym "jedzeniem dla mięsa" wyżywić ludzi, niż samym mięsem? Teraz wegetarianie ideologiczni podnoszą taki postulat - jedną krową naje się ileś osób, ale wielokrotnie więcej osób naje się tym, co przez całe życie zjadła ta krowa.
- Wyobrażam sobie, że jeśli po x latach udoskonaleń technologii ta produkcja będzie tańsza, mniej kłopotliwa dla środowiska, mniej pracochłonna itd. to masa rolników wyląduje na bruku. Co się stanie z taką rzeszą bezrobotnych i ich rodzinami? Nie mają kwalifikacji, żeby zająć się laboratoryjną produkcją mięsa.
- W nawiązaniu do tych kwalifikacji rolników... Taka fabryka to gigantyczne nakłady na sprzęt, wykwalifikowany personel, prąd itd. Także nawet jeśli rolnik wykształcony to nie wróżę mu sukcesu. Bardziej wróżę zmonopolizowanie rynku mięsa przez jakieś koncerny... nie wiem... Bayer? (mają zaplecze sprzętowe i ludzkie) BASF? (produkują pasze - to by był w ich przypadku oczywisty krok) Google? (zajmują się coraz szerszym zakresem zadań) SpaceX? (idealny sposób żywienia w kosmosie - generować mięso z materii nieorganicznej... Musk by pewnie nobla dostał, gdyby zorganizował technologię produkcji mięsa za pomocą ogniw fotowoltaicznych. Kosmiczna krowa z fotosyntezy! Koniec głodu na świecie...) itd. itp. Wszyscy wiemy jak monopol działa na jakość produktu, rządy państw i zwykłych Kowalskich i Smithów.
- Jak takie mięso wpłynie na zdrowie ludzi? Skąd pewność, że nie pozapadamy na kuru albo jakąś zupełnie nową chorobę?
- A może producenci potajemnie lub za namową rządów, czy koncernów farmaceutycznych (znowu Bayer :P ) będą celowo majstrować przy składzie mięsa i robić z nas bezwolne zombie albo wywoływać choroby i napędzać klientów aptekarzom?
- Dzisiaj nie wiemy dokładnie jak epapierosy wpływają na organizm, bo musi minąć co najmniej pokolenie lub dwa, żeby zbadać długofalowe skutki. Tutaj też tak będzie. Z tą różnicą, że tutaj konsumentami będą też dzieci. Mogę się założyć, że producent będzie to reklamować jako idealne dla dzieci bo czyściutkie, jako że nie miało kontaktu z gnojem i starannie kontrolowane na każdym etapie produkcji.

To raptem parę myśli na ten temat skleconych na szybko. jak się zaczną nad tym rozwodzić filozofowie, kapłani i Kaja Godek, to może się przerodzić w kolejny niekończący się spór ideologiczny.

Taki produkt byłby rewolucją na miarę tej, która się dokonała, kiedy człowiek przestał oddzierać zębami kawały surowego mięcha, a zaczął je piec nad ogniskiem.

Anonymous - 2018-04-23, 12:54

Milijon napisał/a:
Czasami bezczelnie dorzucają mi sera żółtego do jedzenia, a później dziwią się, że wymiotuję.

Dla nich to taki niewinny żarcik, a dla Ciebie tak poważna sprawa. To przykre, ale myślę sobie że nie robią tego z czystej złośliwości, tylko chcą Cie przekonać do tego, abyś nadto się tym nie przejmowała. Okazują to w bardzo nieodpowiedni sposób, ale na pewno sami się o Ciebie martwią. Także proponuję potraktować ich za takie zachowania tłuczkiem, ale jednak z taką pewną czułością. :)

Milijon, pamiętaj, aby odpowiednio dokarmiać swój organizm, a nie strach przed śmiercią.
Dbaj o siebie! :tuli:

Milijon - 2018-04-23, 21:24

Delphi, podpisuję się rękami i nogami. Mięso in vitro rodzi okropnie dużo dylematów moralnych, które dla zwykłych zjadaczy chleba mogą być nie do przeskoczenia. Zbyt dużo pytań, zbyt dużo myślenia. Tak to jest z nowymi rzeczami - zawsze będzie masa wątpliwości i problemów. Sama nie wiem, co sądzić o mięsie z probówki. Po tylu latach, chyba nie byłabym w stanie tego zjeść. Każdy człowiek ma swój mózg, swoje poglądy, zdolności poznawcze i takie tam. Nie wiem, co myśleć.

użytkownik napisał/a:
To przykre, ale myślę sobie że nie robią tego z czystej złośliwości, tylko chcą Cie przekonać do tego, abyś nadto się tym nie przejmowała. Okazują to w bardzo nieodpowiedni sposób, ale na pewno sami się o Ciebie martwią. Także proponuję potraktować ich za takie zachowania tłuczkiem, ale jednak z taką pewną czułością. :)

Bez czułości. Nie martwią się, tylko twierdzą, że wymyślam i stwarzam sobie problemy. Cytat dosłowny.

Triskel - 2018-04-23, 23:17

Dziwne jest to podejście z tym mięsem, nie ma to przecież większego sensu na jakiej pożywce było ono hodowane. Nie można prześledzić pochodzenia atomu, a część przecież z nich i tak byłaby pochodzenia zwierzęcego, w końcu z czegoś zostały rozłożone. Obieg materii w przyrodzie musi być zachowany.
Anonymous - 2018-04-24, 07:16

Milijon, zatem niech im trawa twardą będzie! I przyśni się kebab z brzoskwini.
Anonymous - 2018-09-21, 23:55

Moja przyjaciółka około półtorej roku temu przeszła na wegetarianizm, ja od zawsze żyłam wśród mięsożerców, po rodzicach miałam w głowie wpojone, że bez mięsa nie da się żyć, nawet jeden dzień postu był wyzwaniem, wyczekiwałam z mamą północy, aby zjeść już chociaż kilka kabanosów.
Pomimo tego, już od jakichś 3 lat mięsa jadłam coraz mniej, po prostu stopniowo zaczynało mnie obrzydzać, nawet nie z jakichś pobudek moralnych, a zwyczajnie mi nie wchodziło. Kiedyś byłam wielką fanką tataru, jak z resztą każdy w moim domu, jednak w pewnej chwili nie byłam w stanie go jeść, zaczęło obrzydzać mnie surowe mięso. W pewnej chwili doszło to do tego stopnia, że nie byłam w stanie dotknąć surowego kurczaka, jedynego mięsa, które jadłam bez obrzydzenia, jakkolwiek śmiesznie to brzmi - kroiłam je i przyrządzałam w rękawiczkach. W połowie sierpnia zeszłego roku rozmawiałam z przyjaciółką o jej wegetarianizmie, jak to wygląda, jak ona się żywi, czy sobie radzi. Postanowiłam wtedy zrobić sobie eksperyment, tydzień bez mięsa - finalnie wyszło na to, że od tej pory nie jem mięsa, w tym również ryb, tłuszczy zwierzęcych, żelatyny, produktów z czerwonym barwnikiem z robali (koszenile) i wszelkich tego typu rzeczy.
Czuję się z tym lepiej, jest mi tak dobrze, staram się nie ingerować w żywienie innych, czasem gotuję całej rodzinie coś „postnego” dla odmiany, oczywiście gdy sami zechcą.
Nic w tym złego, jeśli żyje się po swojemu, dopóki nie wyrządza się swoimi czynami krzywdy innym, prawda?

Anonymous - 2018-12-07, 18:04

Jestem wegetarianką od nieco ponad trzech lat. Nigdy nie przepadałam za mięsem i rybami, więc można powiedzieć, że tak wyszło. Poza tym nie spożywam jajek (czasami wyjątkiem są te użyte do robienia ciasta), tłuszczy zwierzęcych, żelatyny i tym podobnych. Staram się zawsze choć w miarę uzupełniać ewentualne braki, bo zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo istotne. Choć wiadomo, że w okresach, w których towarzyszy mi ED bywa z tym bardzo różnie i inaczej.
Popieram zarówno wegetarian jak i wegan, o ile dieta, którą stosują nie szkodzi w znacznym stopniu ich zdrowiu i potrafią odpowiednio ją stosować.

Anonymous - 2019-06-22, 14:55

Myślę nad weganizmem/wegetarianizmem gdy będę miała więcej pieniędzy, w domu spróbuję nie jeść chociaż tych głupich parówek i kotletów do obiadu. Od jakiegoś miesiąca (oprócz chyba jednego jogurtu naturalnego) nie jem jogurtów i serków, nie brakuje mi ich jakoś mocno a mleka i tak nie lubię. U chłopaka idzie mi całkiem spoko bo jest wege więc chcąc nie chcąc jem tak samo/podobnie. Ale zanim przejdę na weganizm chcę się ogarnąć z zaburzeniami odżywiania bo podczas napadów różnie bywa. A więc najpierw pieniądze i ed. mleko sojowe czekoladowe>krowie
Jakie macie ulubione wegańskie produkty?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group