To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Autoagresywni
Forum dla ludzi z problemami

Praca nad samooceną i charakterem - Nasze cele i motywacja do dalszego życia

Anonymous - 2011-12-11, 13:38
Temat postu: Nasze cele i motywacja do dalszego życia
Ja, jak już gdzieś pisałam, chciałam przeżyć biały, grudniowy poranek z kakaem i dobrą książką. No cóż. Nie wytrzymałam. Teraz nie zrobię tego do 18, bo wpakuję rodziców do więzienia. Może wymuszony, ale zawsze to jakiś cel :D
Anonymous - 2011-12-11, 14:34

lavender, myślę, że w Twoim przypadku błędem był tak szybki wypis ze szpitala. Być może powinnaś rozważyć powrót tam. Wiem, że szkoła i tak dalej, ale da się to zorganizować (wiem, że są osoby, które uczyły się w trybie indywidualnym będąc w szpitalu). Twoje zdrowie jest teraz najważniejsze i powinnaś o siebie zawalczyć, a nie skupiać się na czarnych myślach.
Anonymous - 2011-12-11, 18:18

Emaleth, chciałam tam zostać, ale nie mogę zawalić szkoły. Miałam zagrożenie z włoskiego. Gdybym nie zdała, nie ma mocy, żebym nadrobiła to rok później z nowym programem. Faktycznie w szpitalu były prowadzone zajęcia, ale tylko do gimnazjum. Spróbuję się zebrać na odwagę i poprosić rodziców o psychiatrę. Ewentualnie, jeśli będzie nalegał na powrót do psychiatryka, mogę tam wrócić bliżej wakacji.
Anonymous - 2013-12-13, 19:59
Temat postu: Motywacja do życia
Emaleth to ciekawe co mowisz :-) nawet nie wiedzialem o takim podziale. Po prostu zyje by byc szczesliwym. Szkoda mi zycia i tego cennego czasu by byc smutnym czy byc w obojetnej grupie. Czerpie garsciami z zycia jak cos mi nie pasuje - wyrzucam i szukam nastepnego pozytywu. Czasem bladze, popelniam bledy jak kazdy. Po prostu przedstawilem jak ja to widze, kto zechce ten skorzysta kto nie jego strata :-). Rownie dobrze moge napisac, macie przejebane i tak bedziecie miec , bo tak chcecie i tak skoczycie wiec nawet nie myslcie ze bedzie inaczej i nic nie zmieniajcie w swoim zyciu. Tylko po co?;-), wyssaliscie ze mnie cala energiie, jak strzygi, ghule i licze razem wziete. Spoko baterie mam w plecaku ;-)

[ Dodano: 2013-12-13, 20:02 ]
Po prostu uwazam sam fakt dania komus zycia za cos pieknego :-)

Anonymous - 2013-12-13, 20:17

Wydzieliłam ten post jako nowy temat, bo szczerze liczę na dyskusję.

Piszesz:
piec0 napisał/a:
Po prostu zyje by byc szczesliwym.

Rozumiem więc, że masz hedonistyczną motywację do życia. Jej bardzo istotną cechą jest:

piec0 napisał/a:
jak cos mi nie pasuje - wyrzucam i szukam nastepnego pozytywu


Z tego co mi wiadomo ludzkość zna też wiele innych motywacji do życia... do niedawna bardzo częstą była motywacja religijna - życie po to, aby przypodobać się sile wyższej i zostać nagrodzonym po śmierci. Ta motywacja nie cechuje się aktywnym wyrzucaniem negatywów ze swojego życia i poszukiwaniem przyjemności, a koncentruje się na spełnianiu woli innej istoty (jakakolwiek ona jest i jakkolwiek ją postrzegamy i interpretujemy) niezależnie od tego czy jest to dla nas przyjemne i pozytywne.

Ja mam narcystyczną motywację do życia - nie potrzebuję być szczęśliwa... potrzebuję natomiast być <tu lista cech promowanych przez moje narcystyczne ego>, ponieważ gdy spełniam owe warunki moje ego rośnie tak, że obija się o stratosferę, co jest generalnie przeze mnie pożądane.

Znacie jeszcze inne motywacje do życia? Co sądzicie o tych już wymienionych? Jakie mają według Was zalety, a jakie wady? Co dla Was jest motywacją do życia?

PanFoster - 2013-12-22, 03:09

Emaleth napisał/a:
Ta motywacja nie cechuje się aktywnym wyrzucaniem negatywów ze swojego życia i poszukiwaniem przyjemności, a koncentruje się na spełnianiu woli innej istoty


Tutaj się nie zgodzę z Tobą. Według mnie Bóg pragnie by człowiek był szczęśliwy. Ja nie czuję się w żadnym stopniu ograniczony przez religijne zakazy, w większości przypadków pokrywają się one z moim poczuciem dobra/zła i moim postrzeganiem moralności. Reszta natomiast jest mi obojętna.
Kontynuując dalej ten tok myślenia - według mnie Bóg mnie kocha i jest mu smutno, gdy ja cierpię. Bóg nie chce mojego cierpienia, lecz pragnie tylko mojego szczęścia. Wiem, że jest jedyną osobą, która zawsze będzie przy mnie i będzie mnie kochać bez względu na to co zrobię. Samobójstwo więc i autoagresja sprawia Mu przykrość. Nie chcę być niewdzięczny, staram się odwzajemnić to uczucie, którym Bóg mnie darzy, więc dlatego nie popełniłem samobójstwa i bardzo często właśnie ta myśl motywuje mnie do pracy nad sobą, do zmiany swojego życia na lepsze.


Inną motywacją jest to, że chciałbym pozostawić coś dla innych pokoleń po sobie.

Anonymous - 2013-12-22, 03:43

PanFoster napisał/a:
Tutaj się nie zgodzę z Tobą. Według mnie Bóg pragnie by człowiek był szczęśliwy. Ja nie czuję się w żadnym stopniu ograniczony przez religijne zakazy, w większości przypadków pokrywają się one z moim poczuciem dobra/zła i moim postrzeganiem moralności. Reszta natomiast jest mi obojętna.

Ale ja tutaj nie widzę żadnej sprzeczności z moją wypowiedzią. Nigdzie nie napisałam, że Bóg chce aby ludzie byli nieszczęśliwi. Twoja wypowiedź sprowadza się do tego, że ufasz w to, że Bóg pragnie Twojego szczęścia (nie przeczyłam temu) i nie popełniasz samobójstwa (chęć skrócenia swojego cierpienia byłaby tutaj motywacją hedonistyczną) ze względu na Boga. Czyli odmawiasz sobie "przyjemności" samobójstwa z pobudek religijnych.

PanFoster - 2013-12-22, 05:53

Emaleth, możliwe, że znów odebrałem to jako atak. Ostatnio jestem trochę przewrażliwiony. :roll:

Emaleth napisał/a:
"przyjemności" samobójstwa

Bardzo ładne określenie. :D

Prócz życia i dążenia do szczęścia dla Boga (dla siebie samego nie widzę sensu) staram się dążyć również ze względu na bliskie mi osoby. Mam parę osób (równo 4 :D ) o których zawszę myślę w kontekście "jak zareagują na moją śmierć". Dochodzę wtedy do wniosku, że byłaby to niewdzięczność wobec nich i tak jakby mentalna zdrada. Pozostawiłbym ich bez oparcia, które czasem mają we mnie, a które w większej mierze i z większą częstotliwością oferują mi.
Bóg jednak jest na pierwszym miejscu. To jedyna osoba, której mogę zaufać w pełni. Choć zarazem to jedyna osoba, od której tak często się oddalam. :roll:

zmeczony - 2014-02-28, 18:20

Mnie, przynajmniej w chwili obecnej motywuje perspektywa zrobieniu w życiu paru ciekawych rzeczy - kupno motocykla, skok ze spadochronem, wydziaraniu się, wyjazdu do Japonii i Irlandii, zrobienia sobie wreszcie na brzuchu kaloryfera, doskonaleniu się w zawodzie. Są to typowo konsumpcyjne zachcianki (oraz egoistyczne). Do tej pory motywowało mnie to, że znajdę partnerkę życiową i założę rodzinę. Jak pisałem w innych tematach - ostatnie parę tygodni (po bardzo ciężkim roku wewnętrznej i zewnętrznej walki z rzeczywistością) kazały mi się poddać i zrezygnować z tego typu oczekiwań. Rzeczy, które wymieniłem były zawsze ma mojej "to do list" ale nie były ważne - priorytetem było co innego - więc staram się to tak przewartościować, żeby dla tych rzeczy było warto to dalej ciągnąć :)

Co do znalezienia motywacji do życia - uważam, że to jest zależne od charakteru danego człowieka. Jeden żyje dla innych i angażuje się w wolontariat, inny żyje dla rodziny, jeszcze inny chce przeczytać jak najwięcej książek. A jeszcze inni radośnie sobie dryfują przez życie i takie dryfowanie im wystarcza, żeby ciągnąć ten wózek, życiem zwany, dalej. Część problemów zaczyna się wtedy, jak się tą motywację traci - albo trzeba swoje motywacje przewartościować (wieczny imprezowicz zakłada rodzinę i jest "uwięziony" w domu).

Mnich - 2014-03-01, 16:12

Motywacji jako takiej nie mam, w sensie że nie mam jakiegoś "materialnego" celu ( osiągnąć coś, zdobyć, zrobić, zobaczyć itd. ). Powiedział bym że póki żyje chce się rozwijać, ale bardziej niż motywacja do życia to raczej charakterystyka tego jak chce żyć. Dlatego też nie miał bym nic przeciwko by jutro zapomnieć o wszystkim co do tej pory się w moim marnym życiu zdarzyło. Dzisiejszy ja nie ma nic wspólnego ze mną z dnia wczorajszego a jutrzejszy ja nie będzie miał nic wspólnego ze mną z dnia dzisiejszego. W takim wypadku myślę że żadna motywacja nie ma większego sensu. Dlaczego mam robić coś co obiecałem wczoraj skoro dziś jestem innym czlowiekiem, jak moge motywować swoje czyny czymś co nadejdzie jutro skoro nie mam ani pewności, ani żadnych innych znaków że dalej będę tego pragnął / że to się w ogóle zdarzy. Mógł bym żyć np. dla kogoś bo np. go kocham (dzisiaj) ale nie dlatego ze cos kiedyś się stało / stanie, tak jak ma to miejsce np. w religii katolickiej. Próbowałem kiedyś żyć dla zemsty i ostatecznie miałem dosyć czasu żeby zrozumieć siebie, obiekt zemsty i jej motywacje / sytuacje. Do zemsty nie doszło a ja uważałem jak i uważam nadal ze to był zmarnowany czas. Koniec końców żyje bo nie umarłem, to moja jedyna motywacja. Zakładając oczywiscie że żyje i że to co widzę / czuje jest prawdziwe. Równie dobrze mógł bym teraz leżeć w śpiączce w szpitalu, byc zamknięty w szpitalu psychiatrycznym lub przeżywać ostatnie sekundy swojego życia z flakami rozsmarowanymi po ulicy a to wszystko co ja nazywam swoim życiem byłoby tylko iluzja, omamem. W takim wypadku nawet to że żyje bo żyje byłoby błędne. Nie był bym nawet świadomy swojego życia.
Sourlie - 2014-05-03, 19:46

Żyję po to, by zaznać wiele jeszcze pięknych chwil, które zapamiętam na długo. By poznać wielu ludzi, którzy być może zostaną w moim życiu na dłużej, bądź z niego odejdą, ale każda osoba czegoś mnie nauczy. Dzięki takiej znajomości zrozumiem niektóre aspekty, których do tej pory na przykład nie rozumiałam.
Żyję także po to, by w przyszłości założyć rodzinę. Mieć kochającego męża i dzieci. Wtedy poczułabym się w pełni szczęśliwa, bo bym miała dla kogo żyć.
W tym momencie staram zdobywać się doświadczenie i staram się kształtować swój charakter, by móc trochę zniwelować moje wady, choć w małym stopniu. :)

bebrave - 2014-08-04, 22:34

Jaki mam znaleźć sens w życiu? Wiem, że powinienem coś zmienić - chyba swoje nastawienie.
Żyć, czyli egzystować bez poczucia niższości, karania siebie, marnowania czasu. Proszę pomóżcie, zagubiłem się. Totalnie. Przed snem próbuję podsumować swoje dotychczasowe dobre i złe chwile, jakbym był starym sknerą. Leżąc, dochodzę do wniosku, że neuroleptyki uszkodziły mój hipokamp (ale pewnie tak nie jest), bo nie mogę sobie nic przypomnieć.

Anonymous - 2016-01-16, 08:54

Scaliłam z "Motywacja do życia", zmodyfikowałam tytuł.

Pitchfork - 2016-02-28, 08:34

Chcę nauczyć się komunikatywnie angielskiego, islandzkiego. Angielski przydaje się wczęsniej, a ja trochę go olałem w szkole. ;x
feels3 - 2016-03-01, 23:55

Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, że nasze życie niezależnie od okoliczności jest tylko jedno, unikalne. I że możemy je nagle stracić. Dostałem dziś szansę od losu, żeby dalej żyć. I postaram się to wykorzystać. Najlepiej jak potrafię.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group